Czy Polonia potrzebuje wzmocnień? "Unia Leszno miała być DMP. Nazwiska nie jadą"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Kai Huckenbeck
zdjęcie autora artykułu

Polonia Bydgoszcz utrzymała status quo jeśli chodzi o kadrę zespołu, a eksperci upatrują w niej kandydata do spadku. Czy zespół potrzebują wzmocnień? Ryszard Dołomisiewicz, jedna z legend klubu przypomina, że nazwiska nie jeżdżą.

- Na ten moment nie ma co gdybać. Trudno stwierdzić w jakiej formie będą zawodnicy. Czas pokaże, jak przygotowali się do sezonu i jakie jest maksimum ich możliwości. Musimy pamiętać, że nazwiska nie jadą. Biorąc chociażby za przykład Unię Leszno, która miała w cuglach zdobyć mistrzostwo, a ostatecznie musiała bronić się przed spadkiem. Liczy się forma zawodnika i sprzęt - ocenia Ryszard Dołomisiewicz.

Były zawodnik bydgoskiej Polonii uważa, że w zimie, gdy już okno transferowe jest zamknięte, lepiej się skupić nad kondycją i sprawnością fizyczną. - Jest za późno i za wcześnie, by myśleć o dodatkowych wzmocnieniach. Po pierwsze nie ma możliwości kontraktowania zawodników, a po drugie nie znamy ich formy. Trenerzy muszą działać na tym co mają i wykrzesać z zawodników wszystko co się da - zaznacza.

Finalista Indywidualnych Mistrzostw Świata z roku 1986 odniósł się także do Kaia Huckenbecka, którego Polonia zakontraktowała w trakcie sezonu 2016. - Zawodnicy niemieccy zawsze są niewiadomą. O ile w Niemczech mogą prezentować wysoką formę, o tyle w Polsce niekoniecznie. Nie jest więc pewne, że podobne wyniki Huckenbeck osiągałby na naszych torach. Poza tym musiałby też uporządkować sprawy związane z licencją. Drugą sprawą jest to, że żużel u naszych zachodnich sąsiadów to hobby. Większym zainteresowaniem cieszą się wyścigi na długich torach. Nawet kiedyś Gerd Riss powiedział po jednym z finałów IMŚ, że był jedynym amatorem w gronie szesnastu profesjonalistów. Co prawda miał on wówczas lepszy dostęp do nowinek sprzętowych, ale nie zawsze odgrywało to znaczącą rolę. W dobie rozwoju polskiego żużla lepiej stawiać na zawodników krajowych - opiniuje.

W kadrze juniorskiej Polonii Bydgoszcz znajduje się obecnie trzech młodzieżowców, w tym dwóch mało doświadczonych. Nie jest też pewne, czy w plastronie z gryfem nadal startować będzie Patryk Sitarek. - Myślę, że dla własnego dobra Patryk powinien zostać w Polonii. Będzie na pewno czuł się pewniej na własnym torze, a także będzie darzony większym zaufaniem, aniżeli w nowym zespole. Jeśli chodzi o całą kadrę młodzieżowców, to nie ma powodów do zmartwień. Większość klubów jest w takim położeniu jak Polonia. Co roku ktoś kończy starty w kategorii juniorskiej i co roku ktoś odchodzi. Popyt na szkolenie będzie, dopóki żużel będzie potrzebował juniorów. Chętni zawsze się znajdą. Najlepszą szkołą dla młodych żużlowców są upadki. Jeśli to przetrwają, to wytrzymają wszystko - podsumowuje Ryszard Dołomisiewicz.

ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach

Źródło artykułu: