Pierwszy łuk: PGE Ekstraliga na zero, ale w Nice PLŻ już nie jest tak wesoło

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Nicolas Covatti w barwach Stali Rzeszów
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Nicolas Covatti w barwach Stali Rzeszów

Proces licencyjny trwa. Czytam, że PGE Ekstraliga jest rozliczona co do złotówki, ale w Nice PLŻ jest zdecydowanie gorzej. Kluby spłacają długi rzutem na taśmę, względnie podpisują porozumienia - pisze Zenon Plech.

Pierwszy łuk to cykl felietonów Zenona Plecha, znakomitego żużlowca, wicemistrza i brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata.

***

Podejrzewam, ba mam pewność, że w jednym z klubów Nice PLŻ, i to takim uchodzącym za solidny, zrolowano trochę długu na przyszły rok. Nic nowego, bo przecież pierwsza liga to nie jest jakieś finansowe El Dorado. Wystarczy przeglądnąć Internet. Można się dowiedzieć, że Unia Tarnów dopiero co spłaciła należności, Stal BETAD Leasing Rzeszów podpisuje jakieś porozumienia już po przeprowadzeniu audytu, a Speedway Wanda Instal Kraków wciąż przesuwa w czasie terminy płatności.

Pisałem jakiś czas temu, że tylko jasna i klarowna reforma finansów może zmienić polski żużel na lepsze. Może sprawić, że prezesi przestaną grać znaczonymi kartami. Bo ryba psuje się od głowy, a ci, którzy rządzą klubami są często ludźmi z przypadku, dlatego grają nieczysto. Żużel jest popularny, są w nim pieniądze, więc do zarządzania pchają się goście bez pieniędzy. Dlatego potem mamy taki, a nie inny proces licencyjny. Trzeba by jakiegoś skutecznego zapisu, że prezes odpowiada swoim majątkiem. Skończyłoby się to cwaniactwo.

Oczywiście cieszy, że PGE Ekstraliga jest rozliczona. To jest jednak ten inny, lepszy świat w naszym żużlu. Zarządzanie jest dużo lepsze niż w Nice PLŻ. Kluby mają lepiej, bo już na starcie otrzymują od organu zarządzającego konkretne pieniądze. Niektórzy nawet milion. Jeśli do tego dołożą coś od lokalnych sponsorów i od samorządów, to już nieźle działa. A doliczając wpływy z dnia meczu nie ma siły, żeby taki ekstraligowy klub nie miał czterech, czy nawet pięciu "baniek" w budżecie.

Swoją drogą to w niższych ligach musimy mocniej patrzeć prezesom na ręce. Ciągle słyszę, że kołowrotki nie wszędzie działają jak należy. Co to znaczy? Niech sobie każdy sam dośpiewa. Druga sprawa to trzeba zrobić tak jak mówi Witold Skrzydlewski - najpierw licencje, potem transfery. Klub musi wiedzieć na czym stoi zanim zacznie kontraktować. Zawodnik też musi wiedzieć, bo co będzie jak teraz komuś zabiorą licencję? Gdzie pójdą żużlowcy, którzy podpisali tam kontrakty?

Zenon Plech
Ścienny Kalendarz Żużlowy na 2017 roku już dostępny! Kup teraz!

ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać

Źródło artykułu: