Wychowanek Unii Tarnów nie jest pierwszym zawodnikiem, który głośno zaczął się upominać o swoją kasę. Na kłopot z wypłatami w Speedway Wandzie Instal Kraków zwracali też wcześniej uwagę Mateusz Szczepaniak czy Zbigniew Suchecki. Przepychanki ciągną się do teraz, ponieważ pieniądze (niemałe) miały wylądować ostatecznie na kontach zainteresowanych jeszcze w listopadzie. Tak się jednak nie stało, klub przesunął termin wypłaty. Frustracja zawodników narasta, tym bardziej, że komunikacja z włodarzami Speedway Wandy nie należy, ich zdaniem, do najłatwiejszych. - Ciężko to nazwać rozmową. To są dyskusje, które do niczego nie prowadzą - mówi nam Edward Mazur. - Nie przynoszą żadnych skutków ani rozwiązań. Ciągle łudzę się i czekam na ruch prezesa Pawła Sadzikowskiego. Zastanawiam się co z tym fantem zrobi. Jak wiadomo, kluby zaczęły składać dokumenty, aby uzyskać licencję na kolejne rozgrywki, a ta sytuacja pokazuje, że nie wszędzie jest kolorowo. Nie wiem co będzie, ale trzymam kciuki za prezesa, aby mu się udało znaleźć środki i nas spłacić, a potem wystartować w Nice PLŻ - stwierdza Mazur.
Wszystko wskazuje na to, że działaczom klubu ze stolicy Małopolski grunt zaczął się palić pod nogami. Wnioski o przyznanie licencji można było składać do 29 listopada. Bez podpisanych ugód z zawodnikami położenie Speedway Wandy jest nie do pozazdroszczenia. - Najtrafniejszą wypowiedzią jaką przeczytałem w kontekście zaległości względem zawodników i ewentualnych licencji na starty w ligach jest ta, który płynie od prezesa Skrzydlewskiego. Trafił w punkt jeśli chodzi o problem z tym związany. Najpierw powinniśmy przechodzić proces licencyjny, rozliczyć się z żużlowcami i innymi podmiotami, a potem przyznawać licencje i na końcu tego łańcuszka dołączać do okresu transferowego i podpisywać z czystym sumieniem umowy z zawodnikami. Niedługo dojdziemy do momentu, w którym klub nie zostanie dopuszczony do rozgrywek, a zawodnicy zostaną na lodzie. No bo gdzie pójdą, jak wszystkie zespoły mają już skompletowane kadry? - pyta Mazur.
Po rocznej przygodzie z Wandą Mazur odchodzi do Orła Łódź. Sam zaznacza, że nie wszystko co go spotkało w 2016 roku było złe. 23-latek zabierze z Krakowa także wiele pozytywnych wspomnień. - Było mi tam dobrze, choć pewne rzeczy i one psują obraz całości - wyjaśnia.
Przy wyborze kolejnego pracodawcy Mazur kierował się w dużej mierze jego renomą oraz stabilnością pod kątem finansowym. - Pan Witold Skrzydlewski prowadzi klub profesjonalnie, zawodnicy nie czekają na pieniądze. Nie ma żadnej obsuwy. Ten aspekt jest niesamowicie ważny. Już teraz można kompletować sprzęt oraz inwestować w jak najlepsze przygotowanie do sezonu. Jestem przekonany, że w łódzkim klubie nie będę musiał się obawiać, czy będę miał z czego opłacić team, silniki, albo części. Zyskuję spokój psychiczny. Tym większe podziękowania należą się moim sponsorom, firmom Aromatino, KiM Group, RS Servis, Eko-Dir, Exca i Prs - kończy.
ZOBACZ WIDEO Janusz Ślączka: Pierwszy krok to awans do play-offów. Finały to już inne mecze
u nas Edek swoje dostanie na czas