Fleszowy problem Speedway Ekstraligi

Żywot żużlowego fotografa nie jest łatwy. Obowiązujące do 2009 roku przepisy nie ułatwiały im pracy podczas spotkań żużlowych. Od sezonu 2009 będzie jeszcze gorzej.

W tym artykule dowiesz się o:

Dotychczas najbardziej uciążliwym problemem dla fotografów był przepis, który pozwalał na obecność maksymalnie ośmiu fotografów na płycie boiska podczas zawodów. Dochodziło więc do sytuacji, w której fotografowie musieli wymieniać się kamizelkami uprawniającymi do wejścia na płytę boiska. O tym, jak bardzo uciążliwe było to rozwiązanie, przekonali się chociażby fotografowie akredytowani na finałowe spotkanie Speedway Ekstraligi w Toruniu. Część z nich nie była zbyt skora do oddania kamizelki, co wprowadziło nerwową atmosferę w pasie bezpieczeństwa.

Od sezonu 2009 może być jeszcze gorzej. W Speedway Ekstralidze zacznie obowiązywać przepis, który całkowicie zabrania fotografom wstępu na płytę boiska. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych i doświadczonych fotografów w polskim środowisku żużlowym jest Wiesław Runhke. Oto co sądzi na temat wprowadzenia tego przepisu. - Dla mnie jest to kompletna paranoja. Zastanawiam się, co powodowało osobami, które wprowadziły ten przepis. W żaden sposób nasza obecność nie przeszkadza zawodnikom podczas jazdy. Fotografią zajmuję się od 35 lat i jak dotąd nie spotkałem się z sytuacją, w której praca fotografa wpłynęłaby na wynik biegu czy turnieju. Drugim aspektem są reklamodawcy. W momencie, gdy będziemy mogli robić zdjęcia tylko od strony trybun, to niewidoczne będą reklamy sponsorów zamieszczone na bandzie wokół toru. Taka sytuacja jest nie do pomyślenia na przykład w Anglii. Sam byłem świadkiem wydarzeń podczas jednego meczu w Reading, gdzie złe potraktowanie fotografów skończyło się tym, że opuścili stadion. Więcej nie próbowano im już utrudniać pracy. Boję się, co jeszcze zostanie wymyślone, aby tylko utrudnić nam pracę - powiedział dla SportoweFakty.pl Wiesław Runhke.

Wiesław Runhke podczas zawodów w Wielkiej Brytanii

Ze zdaniem jednego z najbardziej doświadczonych polskich fotografów zgadza się Krzysztof Cegielski. Dodaje również, że nowy przepis zamiast zapewnić bezpieczeństwo zawodnikom, tylko spowoduje wzrost zagrożenia. - Z doświadczenia mogę powiedzieć, że obecność fotografów na płycie boiska nam nie przeszkadzała. Powiem więcej - to właśnie fotografowie stojący za bandą stanowią największe zagrożenie. Wzrok zawodnika podczas jazdy skierowany jest od wewnętrznej strony tory w kierunku bandy. Jeżeli więc zdjęcia robione będą zza bandy, to błysk flesza może oślepić niejednego zawodnika. O wiele większą niedogodność dla zawodników stanowią światła jupiterów. Powodują one, że zawodnik niejednokrotnie ma wrażenie, że tuż za nim jedzie przeciwnik. Tymczasem to wrażenie powoduje jego cień. Dochodzi więc do sytuacji, w której zawodnik ściga się ze swoim cieniem. W swojej karierze nie spotkałem się z sytuacją, w której któryś z kolegów zwróciłby uwagę na pracę fotografa, jako główny czynnik jego słabszego wyniku - wyjaśnił Krzysztof Cegielski.

Jak się zatem okazuje, przepis, który miał pomóc zawodnikom, tak naprawdę może spowodować większe zagrożenie. Jak słusznie zauważa Wiesław Runhke, ucierpią również na tym reklamodawcy, którzy nie będą w odpowiedni sposób eksponowani w mediach. Być może warto zastanowić się nad cofnięciem tego przepisu, zwłaszcza w świetle kryzysu gospodarczego i rozmów na temat bezpieczeństwa zawodników.

Komentarze (0)