Rywalami Polaków w finale Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów będą Niemcy, Duńczycy i Szwedzi. Wydaje się, że to właśnie ci ostatni mogą być najgroźniejsi dla Polaków. Zdecydowanym faworytem będą mimo to biało-czerwoni, którzy wystąpią w składzie: Dominik Kubera, Bartosz Smektała, Kacper Woryna oraz Daniel Kaczmarek. Rezerwowym będzie Rafał Karczmarz. - Jedziemy oczywiście o złoto. Na każde zawody jadę z nastawieniem by wygrać. Nikt pod taśmą przecież nie stoi po to, żeby dojechać na końcu stawki - przyznaje Kubera.
Polacy mogą podtrzymać zwycięską passę i zdominować tegoroczne rozgrywki drużynowe. Ich łupem padł bowiem wcześniej finał Drużynowego Pucharu Świata oraz Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Sytuacja, by jedna reprezentacja zwyciężyła we wszystkich tych trzech imprezach w jednym roku, miała miejsce tylko raz w historii. Dokonali tego oczywiście Polacy w sezonie 2009. - W żużlu różnie nie raz wychodzi. Na pewno jednak będziemy zmobilizowani i będziemy się starali walczyć - oznajmia Smektała.
Nikt jednak nie da polskim żużlowcom złotego krążka za darmo. Zdaje sobie z tego sprawę Dominik Kubera, dla którego będzie to jednak szansa na pierwszy taki sukces na arenie międzynarodowej. - Cieszę się z powołania na zawody takiej rangi. Na pewno będę chciał dać z siebie 110 procent - mówi leszczynian, który - zaraz po Niemcu Lukasu Fienhage - będzie najmłodszym uczestnikiem całej stawki.
DMEJ rozgrywane są od 2008 roku. Tylko dwukrotnie biało-czerwoni nie kończyli tych zawodów na pierwszym miejscu. Miało to miejsce w debiucie rozgrywek, kiedy to zwyciężyli Szwedzi oraz w sezonie 2011. Najlepsza była wówczas Rosja.
ZOBACZ WIDEO Prognoza pogody dla Nice PLŻ
"W żużlu różnie nie raz wychodzi" - ciekaw jestem czy Smektała powiedział "nieraz", czy nie raz". Obie formy są właściwe, chociaż nie muszą znaczyć tego samego.