Jacek Gajewski w trudnej sytuacji. Wrócił stary problem Get Well Toruń

Get Well Toruń przegrał w Zielonej Górze 37:53 i stracił na rzecz gospodarzy niedzielnego spotkania punkt bonusowy. - Nie mieliśmy w tym meczu lidera. Wszyscy jechali nierówno - podsumował Jacek Gajewski.

Planem minimum torunian na mecz w Zielonej Górze było zdobycie punktu bonusowego. Szansa była duża, bo na Motoarenie ekipa Jacka Gajewskiego wypracowała sobie 12 punktów przewagi. Co więcej, Ekantor.pl Falubaz pierwszy raz w tym sezonie jechał bez zastępstwa zawodnika za Jarosława Hampela. Goście nie wykorzystali jednak szansy. Przegrali mecz różnicą 16 "oczek" i do Torunia wracają bez zdobyczy punktowej. - Jestem rozczarowany. Z przegraną można było się liczyć, bo w Zielonej Górze nikomu nie jedzie się łatwo. Porażką jest jednak brak punktu bonusowego - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty menedżer ekipy gości.

W niedzielę wróciły stary problem toruńskiej ekipy. W ubiegłym roku drużyna prowadzona przez Jacka Gajewskiego zmagała się z brakiem wyraźnego lidera. Cała drużyna jechała bardzo nierówno. Wnioski zostały wyciągnięte. Klub zakontraktował Martina Vaculika i Grega Hancocka. Niestety, w rywalizacji z Falubazem nikt nie był w stanie pociągnąć drużyny. Każdy przeplatał dobre występy ze słabszymi. W rezultacie żaden zawodnik nie przekroczył granicy siedmiu punktów. - Brak lidera czy liderów był w tym meczu największym problemem. Wystarczy spojrzeć, jak punktowali Vaculik czy Holder. Były zera przeplatane z trójkami. Hancock nie wygrał z kolei żadnego biegu. Punkt bonusowy przegraliśmy w 14 wyścigu. Mieliśmy wtedy korzystny układ pól startowych i należało po prostu wygrać - przekonywał Gajewski.

Torunianie w trakcie meczu kilka razy przegrywali różnicą większą niż sześć punktów. Jacek Gajewski nie stosował jednak rezerw taktycznych. - Nie miałem w składzie zawodnika, który byłby zdolny do przekroczenia bariery 10 punktów. W takiej sytuacji trudno było myśleć o zbliżeniu się do wyniku na poziomie 40 "oczek" w całym meczu. Robienie zmian taktycznych to byłoby zwykłe strzelanie. Trudno było przewidzieć, kto może wygrać dany bieg, a kto przyjechać w nim do mety jako ostatni. Tak było między innymi z Holderem. Wygrał, a w kolejnym starcie był czwarty - zakończył Gajewski.

ZOBACZ WIDEO Włókniarz - Lokomotiv: Świetny bieg Artura Czaji (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (66)
avatar
RECON_1
20.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A miala byc gladka wygrana,okazuje sie w Toruniu zawodnicy sie uwsteczniaja...moze pora zaryzykować i przewietrzyć sklad dajac do niego Mroczke? 
avatar
KSFZ
20.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Juź Rydzykowe płaczki ślą donosy do moderatora bo mój komentarz usunięto. 
avatar
toronto1
20.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BRAWO IGOR,FAJNIE POJECHAŁEŚ,TAK TRZYMAJ,POWODZENIA! 
avatar
barabasz
20.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo rozsądna wypowiedź Jacka. Prawda boli ale trzeba z niej wyciągać wnioski. Powodzenia w dalszej rywalizacji!! 
avatar
omen
20.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Martin najwyższa pora wracać do Tarnowa! Tam przynajmniej nie było szukania winnych po porażkach. Byłeś liderem drużyny wszyscy Cię szanowali. Tor znałeś na pamięć a i kasa była dobra.