Żużlowiec z Gdańska w ubiegłym roku prezentował się przeciętnie, ale w meczu Falubazu w Toruniu zaskoczył wszystkich i wzniósł się na wyżyny. Teraz okazuje się, że nie był to jednorazowy wyskok. W niedzielę Krystian Pieszczek znów wykazał się perfekcyjną znajomością toru na Motoarenie i w siedmiu startach zdobył 15 punktów. - Szczerze to nie wiem z czego to wynika. Po prostu lubię się tu ścigać - skwitował krótko.
- Tor pasuje mi geometrycznie i zawsze jest fajna rywalizacja. Na pewno zmienił się trochę od ubiegłego roku i na początku nie trafiłem z przełożeniami. Nawierzchnia jest nieco luźniejsza, przez co jest mniej wyścigów. Choć może gdybyśmy byli nieco szybsi, podobnie jak koledzy z Torunia, to byłoby więcej rywalizacji - dodał Pieszczek.
Drużyna z Zielonej Góry stawiała miejscowym mocny opór. Po dziewiątym biegu był remis po 27, ale później gospodarze złapali wiatr w żagle i zaczęli budować przewagę. Jedynym ogniwem Ekantor.pl Falubazu, który na równi ścigał się z żużlowcami Get Well, był właśnie Pieszczek. - Początek w moim przypadku był słabszy, a koledzy jechali nieco lepiej. Później niestety było na odwrót. Nie załamujemy rąk i jedziemy dalej. Oczywiście cieszy mnie 15 punktów, ale radość byłaby większa, gdybyśmy wracali do Zielonej Góry ze zwycięstwem. Pogubiliśmy trochę punktów na trasie, były też dwa defekty i Patryk Dudek oraz Piotr Protasiewicz stracili najlepsze silniki - zdradził młodzieżowiec.
Problemem żużlowców z południa województwa lubuskiego były wyjścia spod taśmy. - Rzeczywiście mieliśmy problem ze startami, bo czasami przegrywaliśmy je o długość motocykla, a to jest bardzo dużo. Zresztą trener na konferencji wspomniał, że ja jako jedyny z Falubazu je wygrywałem. Jak zostajesz z tyłu, to naprawdę trudno jest cokolwiek zrobić. Dobry start to połowa sukcesu - zakończył Krystian Pieszczek.
Cytuję - "Nawierzchnia jest nieco luźniejsza, przez co jest mniej wyścigów".
Drugą rzeczą to wystarczy popatrzeć tylko na niego.
Nikt kto Czytaj całość