- Przyznam się, że gdy jechałem na pierwsze spotkanie z Leonem Madsenem, to nawet mój 13-letni syn wspomniał o pewnym problemie. Nie wiedział, jak ma teraz polubić tego zawodnika, bo przecież przez tyle lat go nie lubił - przyznał wprost prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra, Adam Goliński.
Choć nikt nie kwestionuje wybitnych umiejętności Madsena, to jednak trudno nie odczuć, że ten zawodnik wciąż należy do grona najmniej lubianych żużlowców PGE Ekstraligi. Podobny problem do syna prezesa, będzie miało zapewne nieco więcej kibiców w Zielonej Górze.
- Jestem zaskoczony tym, jak przebiegało nasze spotkanie. Spędziliśmy dwa dni, a Leon okazał się szczerym chłopakiem, który ciągle myśli o żużlu i ma gigantyczną ochotę, by się ścigać. Wszyscy twierdzą, że przyszedł do Falubazu tylko dla pieniędzy, ale to nie prawda. Widziałem jego kontrakt i na pewno nie został on przepłacony - dodaje Goliński.
Madsenowi w Częstochowie od kilku lat zarzucano zbyt duży egoizm i brak zaangażowania w życie klubu. Zawodnik odpuszczał przedsezonowe sparingi, a w trakcie sezonu bardzo rzadko przyjeżdżał na treningi, nawet gdy klub miał wyraźne problemy. W Zielonej Górze ma być jednak inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski
Prezes zielonogórskiego klubu potwierdził także, że Madsen ostatecznie zgodził się na zawarcie porozumienia ze swoim poprzednim klubem. Na jego mocy Duńczyk odstąpił od domagania się wypłaty części obiecanego wynagrodzenia. Sprawa nie skończy się więc w Trybunale PZM, a sam zawodnik nie będzie musiał wypłacać ewentualnej "kary" za brak dokładnego rozliczenia się ze wszystkich pieniędzy otrzymanych na przygotowanie do sezonu.
W przypadku Włókniarza trudno mówić o sukcesie, bo klub w sporze ze swoimi trzema dotychczasowymi liderami zdołał uzyskać zaledwie kilkadziesiąt tysięcy złotych, a dość mocno stracił wizerunkowo. Madsen i Maksym Drabik zgodzili się na ugody, ale o żadnym porozumieniu nie chce słyszeć Mikkel Michelsen, który przedstawił rozliczenie finansowe na pełną kwotę. Częstochowianie jako pierwsi w PGE Ekstralidze zdecydowali się na tak ostre działanie i sprawdzenie wydatków swoich zawodników. Przez środowisko zostało to jednak odebrane głównie jako sposób na zaoszczędzenie pieniędzy przed kolejnymi rozgrywkami.
Transfer Madsena do Falubazu może być pierwszym z mocnych ruchów zielonogórzan. Od tego sezonu jeszcze mocniej w życie klubu zaangażował się miliarder Stanisław Bieńkowski, a celem klubu jest zdobycie złotego medalu w ciągu trzech najbliższych lat.