Marek Cieślak: Całe szczęście, że Patryk Dudek dotknął taśmy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ekantor.pl Falubaz w swoim pierwszym tegorocznym meczu PGE Ekstraligi przegrał w niedzielę w Toruniu z Get Well 39:51. Trener zielonogórskiego klubu, Marek Cieślak, zwrócił uwagę na słabe starty swoich zawodników.

Początek meczu w Toruniu był dość wyrównany, ale po dziewiątym wyścigu gospodarze nabrali wiatru w żagle i odskoczyli swoim rywalom. Budowanie przewagi skończyło się na dwunastu punktach. - Do dziewiątego biegu jechaliśmy łeb w łeb, ale później coś się u nas posypało. Patryk Dudek miał dzisiaj totalnego doła. Całe szczęście, że dotknął taśmy, bo by nie dojechał do mety. Silnik później mu stanął, a na drugim motocyklu nie był w stanie się dopasować. Doyle też narzekał na sprzęt i nie zrobił tych punktów. Nawet Piotrek Protasiewicz po dobrym początku miał słabszą końcówkę, więc tak naprawdę jedynym jasnym punktem był u nas junior - powiedział Marek Cieślak, trener Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra.

Juniorem, o którym mowa, był Krystian Pieszczek, który zanotował rewelacyjny występ. 21-latek siedem razy pokazywał się na torze i zgromadził 15 punktów. - Można się było tego spodziewać po Krystianie, bo on przecież już w ubiegłym sezonie tutaj tak świetnie pojechał - przypomniał szkoleniowiec zielonogórzan. W czerwcu poprzedniego roku młodzieżowiec spisał się jednak nieco słabiej. Także pojechał w siedmiu biegach i zdobył dla Falubazu 11 "oczek" z dwoma bonusami.

Cieślak zwrócił także uwagę na słabe starty swoich podopiecznych. Widowisko w Toruniu nie stało na wysokim poziomie, a cała rywalizacja dość często rozgrywała się na pierwszym łuku. Dobre wyjścia spod taśmy były kluczem do sukcesu dla gospodarzy. - Miejscowi byli tutaj lepsi i zdobywali trójki, ale gdy nam się udało lepiej wyjść spod taśmy, to my byliśmy górą. To dopiero pierwszy mecz, a drużyna z Torunia jest personalnie bardzo mocna. Będziemy walczyć i szukać punktów w następnych meczach - zapowiedział trener, który z pewnością liczył, że lepiej zapunktuje choćby Jason Doyle. Australijczyk jeszcze w ubiegłym sezonie reprezentował barwy miejscowego klubu. - Doyle'a rzeczywiście nie ma za co pochwalić, bo cztery punkty z bonusem to w jego przypadku żaden wynik - skwitował krótko.

Przed biegami nominowanymi drużyna Get Well prowadziła różnicą sześciu "oczek", więc wszystko mogło się jeszcze wydarzyć. W 14. odsłonie Cieślak wprowadził do boju świetnego Pieszczka oraz z rezerwy taktycznej... Patryka Dudka, który notował słabszą końcówkę. Zdecydowanie w lepszej dyspozycji znajdował się Piotr Protasiewicz. - Robiliśmy zmiany w sprzęcie, a przecież Patryk umie jechać i liczyłem na to, że go wygra. Myślałem przy tym o przyszłości, że jeśli ten jeden bieg mu wyjdzie, to zrekompensuje sobie słaby występ i nie będzie go rozpamiętywać. Niestety, tak się nie stało - wytłumaczył na zakończenie szkoleniowiec zielonogórskiej drużyny.

Źródło artykułu: