Polscy młodzieżowcy zakończyli sezon z pozytywnym akcentem, jakim była obrona złota w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. W turnieju, który rozegrano w australijskiej Mildurze biało-czerwoni nie dali szans rywalom, wyprzedzając drugich w stawce Duńczyków jedenastoma punktami.
W zawodach tych komplet punktów zdobyli Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik. Nie ustępował im jednak najmłodszy z powołanych młodzieżowców - Maksym Drabik, który uzbierał trzynaście oczek. Zawodnik, dla którego wyjazd do Australii był nagrodą za znakomity sezon, w pełni potwierdził pokładane w nim oczekiwania.
- Maks Drabik naprawdę dobrze odnalazł się w kadrze i pojechał doskonałe zawody. Pokazał duże show i w kilku biegach dał po prostu koncert - przyznał po powrocie do kraju trener reprezentacji juniorów, Rafał Dobrucki.
Szkoleniowiec ten nie ma wątpliwości, że przyszłość polskiej kadry należy właśnie do takich zawodników jak Maksym Drabik. Zawodnik Betard Sparty zadomowił się w reprezentacji na dobre. - Piotrek Pawlicki kończy teraz wiek juniora, ale myślę, że dzięki Pawłowi Przedpełskiemu i Bartkowi Zmarzlikowi damy sobie radę z tą stratą poradzić. Od młodego Maksa też możemy mieć spore oczekiwania. Będzie jednym z liderów tej reprezentacji, a młodych wilczków też nie brakuje - podsumował z zadowoleniem Dobrucki.
Maksym Drabik zdał kolejny egzamin. "Będzie jednym z liderów kadry"
Powołanie Maksyma Drabika na finał Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów okazało się strzałem w dziesiątkę. Zawodnik Betardu Sparty potwierdził, że jest przyszłością polskiej reprezentacji.
Powinien też starać się o osiągnięcia poza torem, ma dopiero 17 lat.