O tym, że klub z Zielonej Góry znajduje się w poważnych tarapatach media informowały już kilka tygodni temu. By uporać się z dwumilionowym długiem, SPAR Falubaz musi otrzymać pokaźne wsparcie od sponsora bądź liczyć na dokapitalizowanie spółki przez osoby związane do tej pory z klubem.
- Mamy czas do końca października, by uporać się z tą sytuacją i wierzę, że uda nam się to zrobić. Klub nie wydaje w ostatnim czasie wielu komunikatów, ale wynika to z tego, że intensywnie pracuje. Staramy się, aby wszystko się dobrze skończyło. Najbliższe dwa tygodnie wiele powinny wyjaśnić - przyznał w rozmowie z naszym portalem prokurent klubu, Andrzej Napieraj.
Oprócz wyjścia na prostą finansową, priorytetem klubu jest porozumienie się z czołowymi zawodnikami. SPAR Falubazowi zależy zwłaszcza na tym, by zatrzymać tych, którzy mają ważne kontrakty. Mowa o Jarosławie Hampelu, Patryku Dudku, Piotrze Protasiewiczu i Krystianie Pieszczku. Skomplikowana jest zwłaszcza sytuacja pierwszego z nich. Hampel nie zgadza się z klubem, który zamierza obniżyć jego wynagrodzenie. W Zielonej Górze wierzą jednak, że znalezienie konsensusu jest jeszcze możliwe.
- To prawda, zatrzymanie zawodników z ważnymi kontraktami to nasz priorytet. Nie zakładamy, że oni odejdą. Można powiedzieć, że na tę chwilę działamy dwu-, a nawet trójtorowo. Są załatwiane sprawy finansowe i te dotyczące zawodników. Prócz tego zajmujemy się planem marketingowym odnośnie przyszłego sezonu. Intensywnie pracujemy, byśmy weszli w przyszłoroczne rozgrywki z naprawdę dobrym składem i znów walczyli o czołowe lokaty w lidze - podkreślił prokurent zielonogórskiego klubu.
Co podpisują żużlowcy w Gorzowie?