[bullet=hop.jpg]
Fenomenalny Lindbaeck
Antonio Lindbaeck to bez wątpienia jeden z ojców zwycięstwa Lokomotivu w Nice PLŻ. Szwed zaliczył świetny sezon 2015 nie tylko w polskiej lidze, ale także w SEC, gdzie zdobył brązowy medal. Były uczestnik cyklu Grand Prix znakomicie spisuje się na torze w Ostrowie. Wygrywał tutaj w przeszłości m.in. Łańcuch Herbowy, ostatnio zdobył komplet punktów w rundzie zasadniczej SEC, w a decydującym meczu finałowym wywalczył 16 punktów w sześciu startach dla Lokomotivu. Lindbaeck wytrzymał presję i wygrał ostatni, decydujący o losach finału 15. wyścig. - Antonio dał radę. Udźwignął ciśnienie i zwyciężył. Był znakomity - chwalił kolegę Andrzej Lebiediew. - Taki zawodnik to skarb. Miał świetny sezon - komplementował Szweda, Nikołaj Kokin.
Ostrowscy juniorzy na plus
Wydawałoby się, że juniorzy MDM Komputery ŻKS Ostrovia w starciu z Andrzejem Lebiediewem mogą mieć problem z pokonaniem uczestnika mistrzostw świata juniorów. Zarówno Mateusz Borowicz jak i Rafał Malczewski świetnie wywiązali się ze swojej roli. Zdobyli odpowiednio 6 punktów oraz 4+ 2 bonusy i szkoda tylko, że przynajmniej Borowicz nie dostał więcej szans pokazania się na torze. - Sześć punktów w trzech startach to nie jest najgorszy wynik, ale oczekiwałem czegoś więcej od siebie. Niestety, z Rune Holtą znowu nie dogadaliśmy się i brakło dla mnie miejsca. Musiałem odpuścić i spadłem z dobrej pozycji. Szkoda. Gdybym pojechał więcej wyścigów, trudno powiedzieć, ile zrobiłbym punktów. To jest teraz takie gdybanie. Szkoda, że brakło tych punktów do awansu - powiedział Borowicz.
Frekwencja na Stadionie Miejskim
Drugi weekend z rzędu Stadion Miejski w Ostrowie Wielkopolskim zapełnił się w komplecie. Tak było podczas finału SEC jak i finału Nice PLŻ. Szkoda tylko ostrowskich kibiców, którzy przeżyli rozczarowanie, bo pewnie bardzo liczyli na wygrana w dwumeczu swojej drużyny. Słowa uznania miejscowym fanom należą się nie tylko za frekwencję, ale przede wszystkim kapitalny doping i uszanowanie zwycięstwa w dwumeczu drużyny minimalnie lepszej od Ostrovii. Komplet publiczności podziękował brawami za walkę obu zespołom i spokojnie rozszedł się do domu. Oby się bez "pyskówki" pod parkingiem i szukania winnych za brak sukcesu. Ostrowscy kibice za sukces bowiem uznali już awans do finału Nice PLŻ. Pewnie, że liczyli na jeszcze większą niespodziankę, ale potrafili pogodzić się z minimalną porażką.
[bullet=bec.jpg]
Kontrowersje związane z przygotowaniem toru
Kibice obejrzeli kapitalne widowisko z mnóstwem akcji na dystansie. Oznacza to, że tor był do walki. Miejscowi zawodnicy jednak narzekali, że nie był handicapem dla gospodarzy. - Dzisiaj tor zaskoczył nas kompletnie. To nie do nas pytanie, dlaczego taki był. Nie było opadów, a był przygotowany tak jak w rundzie zasadniczej na Daugavpils, kiedy to spadł deszcz i pasowało wówczas Łotyszom. Wtedy nas zaskoczył tor, bo były opady deszczu. Teraz nie padało, a tor był taki jak sam wtedy - wyjaśniał Michał Szczepaniak, który dopasował się do swojej domowej nawierzchni dopiero w drugiej fazie meczu. Z zarzutami swoich zawodników nie zgadzał się kompletnie Marek Cieślak. - Tor był taki sam jak na piątkowym treningu. Nic nie było z nim robione. Zawodnicy też powinni uderzyć się w pierś, bo gorzej pojechali. Niektóre mecze jechaliśmy wieczorową porą i wtedy jest inny tor. Inaczej tor przesycha, inaczej operuje słońce, a inaczej jak się jeździ w południe. Było wiadomo, że tor będzie inaczej przesychał. Jak się przegrało, to wszystko najlepiej zwalić na tor. To dlaczego przyjechali goście i wiedzieli jak na tym torze jechać, kiedy nie trenowali na takiej nawierzchni - powiedział Cieślak.
Afera alkoholowa
Całe piękno sportowego święta, jakim był finał Nice PLŻ w Ostrowie popsuła afera związana z Markiem Cieślakiem, którego po meczu poddano badaniem alkomatem. - Jak już mnie ktoś o coś podejrzewał, trzeba było takie badanie zrobić podczas meczu albo nawet przed ostatnim wyścigiem. Godzinę po meczu to jak mogłem się napić piwa, mogłem się z kolegą Nikołajem Kokinem wypić szklankę tego, co oni ze sobą przywożą. Jesteśmy po meczu. Jakby to było w czasie meczu, to inaczej byśmy dyskutowali. Po meczu mogłem się "nawalić jak nieboszczyk", ale tego nie zrobiłem. Szukają winnego – tłumaczył dziennikarzom Cieślak. W poniedziałek zarząd ostrowskiego klubu pogodził się z Markiem Cieślakiem, który poprowadzi zespół w barażach.
Zobaczym jakie będą konsekwencje - amnezja?