Juniorzy z KS Toruń, a więc Paweł Przedpełski oraz Oskar Fajfer, byli postawieni w bardzo trudnym położeniu w niedzielnym spotkaniu z Fogo Unią Leszno, gdyż zawieszony za czerwoną kartkę Kacper Gomólski nie mógł pojawić się w składzie. Jego miejsce zajął Marcin Turowski, który z przedmeczowych założeń nie miał jednak ani razu stawać pod taśmą. W tym wypadku młodzieżowcy Aniołów od początku startowali z rezerwy zwykłej.
Mimo dużej presji, wyścigi z ich udziałem tylko dwukrotnie kończyły się przegraną torunian. W sumie zdobyli 15 punktów oraz 5 bonusów i w tym aspekcie byli lepsi od leszczynian, dla których punkty zdobył jednak tylko Piotr Pawlicki. - Można mieć pociechę z tych młodych zawodników, którzy też nie odczuwają aż tak dużego zmęczenia. Mimo tylu wyścigów, obyło się bez problemów, bo tor tego dnia skrajnej wytrzymałości także nie wymagał - zaznaczył Jacek Krzyżaniak.
W Lesznie ponownie na wysokim poziomie pojechał Fajfer. To już drugi z rzędu mecz, gdzie jest jednym z najskuteczniejszych zawodników z Torunia. Wielu kibiców jest zdziwiona jego postawą, gdyż do momentu play-offów tak naprawdę miewał same gorsze występy.
Anioły mogłyby być w zdecydowanie lepszym położeniu, gdyby tak dobrze jechał od początku roku. - Jest na pewno szkoda jego formy z meczów rundy zasadniczej, ale najważniejsze, że to przebudzenie w końcu przyszło. Co prawda na koniec sezonu, ale mamy jeszcze przecież dwa mecze o brąz. Mam też nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie już od początku jeździł na takim poziomie, jak w ostatnich meczach - przyznał Krzyżaniak.