Przez wielu stawiany na podium a nawet w roli faworyta przed zawodami Bartosz Zmarzlik musiał pogodzić się z czwartym miejscem w GP Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Atut własnego toru nie pomógł tym razem Zmarzlikowi wygrać, jednak jak na tak młodego zawodnika miejsce tuż za podium w turnieju o Indywidualne Mistrzostwo Świata, w którym startował dzięki dzikiej karcie, nie jest złym wynikiem.
[ad=rectangle]
Sam zainteresowany przed zawodami mówił o tym, że finał turnieju brałby w ciemno. Po zawodach było jednak widać, że nie jest do końca zadowolony. - Jest niedosyt. Ale nie gdybajmy. Tak jest, tak miało być i tyle - skomentował na gorąco.
Gdyby nie błąd Zmarzlika w drugim łuku, miał szansę na wspięcie się na podium. Zła ścieżka pozbawiła go jednak szans na wyprzedzenie choć jednego rywala. - Oczywiście, że chciałbym coś poprawić, ale tak naprawdę w każdym biegu bym coś chętnie poprawił. Taka była chwila, taka decyzja na torze. Tym razem się nie udało. Fatalnie wjechałem w drugi łuk i to był powód - stwierdził.
Początek zawodów również był nie do końca udany dla młodego wychowanka MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów. Najpierw musiał uznać wyższość Grega Hancocka w pierwszym starcie, a następnie przyjechał za kolegami klubowymi, Matejem Zagarem i Nielsem Kristianem Iversenem, a o zwycięstwo pokusił się dopiero w czwartej serii startów. Co było tego przyczyną? - Zewnętrzne pola to duże utrudnienie dla mnie, zwłaszcza że z tych pól miałem bardzo mocnych przeciwników. Ale dość szybko udało nam się dojść do ładu ze sprzętem i już później byłem dobrze spasowany. W finale również motocykl jechał wspaniale, ale ja nie pojechałem tak, jak powinienem - wyjaśnił 20-latek.
Jego zdobycz punktowa z rundy zasadniczej pozwoliła jednak na pojechanie w półfinałach. Tam zaś przyjechał pierwszy przed Taiem Woffindenem, który jednak miał szansę by wyprzedzić Zmarzlika i zostawić go na pastwę ścigających ich Petera Kildemanda oraz Michaela Jepsena Jensena. Tak się nie stało. Po zawodach można zaś było zaobserwować iż między Polakiem a Anglikiem jest swego rodzaju porozumienie. - Z Taiem dobrze się rozumiemy, jest dobrym kolegą. Jeździmy razem w Elit Vetlandzie. To jest taki bardzo przyjemny człowiek - uciął Zmarzlik.
Już przed zawodami sympatie w Gorzowie były oczywiste, ale apogeum dopingu dla Zmarzlika miało miejsce przed biegiem finałowym, kiedy to cały Stadion im. Edwarda Jancarza skandował nazwisko młodego zawodnika. - Słyszałem doping stadionu przed finałem, bardzo za niego dziękuję wszystkim fanom, bo to naprawdę niesie i byłoby świetnie, gdyby zawsze był taki - zakończył Zmarzlik.
Wszedzie indziej na tym poziomie to D Czytaj całość