Piotr Protasiewicz: Chciałem dać jak najwięcej drużynie

Pechowym upadkiem Piotra Protasiewicza rozpoczął się piątkowy mecz przeciwko Fogo Unii Leszno. - Podpaliłem się, chcąc przywieźć jak najwięcej punktów dla drużyny - przyznaje kapitan SPAR-u Falubazu.

Piotr Protasiewicz miał na tyle dużego pecha, że już podczas pierwszej gonitwy doszło u niego do odnowienia urazu. - Po upadku obojczyk zaczął niestety znowu się ruszać. Stało się jak się stało, podpaliłem się, chcąc bardzo przywieźć jak najwięcej punktów dla drużyny. Niestety, jednak się nie udało - skomentował po zakończonym spotkaniu.
[ad=rectangle]
Pomimo upadku, żużlowiec kontynuował zawody zdobywając ostatecznie sześć "oczek" w pięciu startach. W biegach nominowanych w jego miejsce pojawił się Szwed Andreas Jonsson. - Później nie było siły, żeby jechać, bo z ruszającym się, złamanym obojczykiem nie dało się niestety więcej wycisnąć. Po swoim czwartym wyścigu powinienem więc się spakować, ale jeszcze mimo wszystko próbowaliśmy się "szarpać" - wyjaśniał kapitan ekipy spod znaku Myszki Miki.

Zielonogórska ekipa nie awansuje w tym sezonie do fazy play-off. Tym samym niedzielny pojedynek przeciwko drużynie MRGARDEN GKM Grudziądz będzie najprawdopodobniej ostatnim meczem SPAR-u Falubazu w obecnym sezonie. - Stało się i czasu już nie cofniemy. Widocznie tak miało być - zakończył Protasiewicz.

Niewykluczone, że mimo problemów zdrowotnych kapitan zielonogórzan pojawi się w niedzielę na torze. Decyzja w tej sprawie zależy tylko i wyłącznie od niego.

Źródło artykułu: