Żądania Darcy'ego Warda zniechęciły rzeszowian. "To kot w worku"

Darcy Ward odwołał piątkowe spotkanie z toruńskimi działaczami i rozgląda się za nowym klubem w Polsce. Zawodnik ten żąda zbyt dużych pieniędzy za podpisanie kontraktu, by mógł trafić do PGE Stali.

Klub z Rzeszowa kontaktował się z tym Australijczykiem jeszcze nim ten związał się listem intencyjnym z KS Toruń. Darcy Ward nie trafi ostatecznie do zespołu Aniołów, ale PGE Stal, która zajmuje na chwilę obecną ostatnie miejsce w tabeli PGE Ekstraligi, nie będzie licytować się o sprowadzenie tego zawodnika.
[ad=rectangle]
- Na tę chwilę nie myślimy o jego pozyskaniu. Zakontraktowanie Warda wiązałyby się z dużą niewiadomą - tłumaczy prezes Andrzej Łabudzki. - Nie ma obecnie gwarancji, że ten zawodnik zacznie przywozić konkretne zdobycze punktowe. Miał długą przerwę od startów, a trzeba by zapłacić za niego duże pieniądze. Jest to tak zwany kot w worku - dodał.

Jak wynika z naszych informacji, najbliżej pozyskania Warda jest SPAR Falubaz. Pozostałe kluby zniechęcają żądania finansowe zawodnika. Chodzi zwłaszcza o kwotę za podpis pod kontraktem. - Jeżeli Ward chciałby zarabiać pieniądze, zdobywając po prostu punkty, byłaby inna rozmowa. W tej sytuacji musielibyśmy jednak zgodzić się na dużą kwotę za podpis, nie mając gwarancji, że zawodnik ten nie przywiezie w meczu czterech czy sześciu punktów - wyjaśnił.

Rzeszowianie zajmują na tę chwilę ostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale ich sytuacja nie jest na tyle podbramkowa, by za wszelką cenę usiłowali pozyskać Warda. Możliwe, że temat tego zawodnika wróci po sezonie. - Nie jesteśmy w jakimś kryzysie, mamy stałą ekipę i na ten rok nam to wystarczy - podsumował prezes Łabudzki.

Źródło artykułu: