Gorzowianie sięgnęli w minioną niedzielę po drugie zwycięstwo w tym sezonie, opuszczając dzięki temu ostatnią lokatę w tabeli. Zenon Plech zaznacza jednak, że mistrz Polski z poprzedniego sezonu wygrał jak dotąd z dwoma niewymagającym rywalami. W Gorzowie poległa PGE Stal Rzeszów, a z jeszcze słabszej strony pokazała się tarnowska Unia, która zdobyła tam zaledwie dwadzieścia dziewięć punktów.
[ad=rectangle]
- Stal wygrała wysoko, ale większych rewelacji jeśli chodzi o postawę gospodarzy tak naprawdę nie było. Wszyscy zawodnicy z gorzowskiej drużyny pojechali po prostu swoje - ocenił Zenon Plech. Jak przyznaje, nie ma wątpliwości, że tarnowianie rozegrali najsłabszy mecz w tym sezonie. - Nie wyciągałbym po tym spotkaniu zbyt dalekich wniosków. To nie Stal była taka silna, tylko Unia słaba. Stąd tak wysoki wynik. Punkty robili tylko Vaculik i Kołodziej, a reszta wyraźnie zawodziła. Słaby był Bjerre, a młodzieżowiec Ernest Koza, który na tarnowskim torze pojechał ostatnio rewelacyjnie, zupełnie się pogubił. Dodatkowo brakowało kontuzjowanego Madsena - dodał.
Zdaniem Zenona Plecha jest jeszcze za wcześnie, by mówić o prawdziwym przebudzeniu gorzowskiej Stali. Więcej o sile tego zespołu powiedzą wyjazdowe mecze w Toruniu, Lesznie czy Rzeszowie. - Gorzowianie mają trzy punkty straty do czwartego Falubazu i teoretycznie mogą jeszcze znaleźć się w play-offach. Trudno mi jednak uwierzyć w to, by zawodnicy, którzy mają za sobą słabą połowę sezonu, nagle wszystko zaczęli wygrywać. Stal tak naprawdę nie miała na razie prawdziwego sprawdzianu i więcej będzie można powiedzieć po meczach w Toruniu, Lesznie czy Rzeszowie. Wtedy okaże się jak dobra jest to drużyna - podsumował Plech.
[b]Skrót meczu MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów - Unia Tarnów
[/b]