Unii Tarnów niestraszne osłabienia. "Ernest pojechał kapitalne zawody"

Na 24 godziny przed rozpoczęciem meczu Unii Tarnów z KS-em Toruń trener gospodarzy Paweł Baran dowiedział się, że nie będzie mógł skorzystać z Leona Madsena. Świetnie zastąpił go jednak Ernest Koza.

I właśnie nie zdobywca kompletu oczek Martin Vaculik, a junior Jaskółek został bohaterem spotkania. W wyniku absencji Duńczyka Koza mógł się pokazać w większej liczbie wyścigów. "Wykręcił" 12+1 i w zgodnej opinii wielu osób Madsen miałby kłopot by się do takiego rezultatu zbliżyć. - Chłopcy są rewelacyjni. Zasłużyli na miano super drużyny. Na odprawie nawiązaliśmy do tego, w jakiej jesteśmy sytuacji. Wykonaliśmy plan perfekcyjnie. Chcieliśmy na początku zaskoczyć torunian ponieważ wiedzieliśmy, że jak się już odnajdą na naszym torze to może być nieciekawie. Cieszę się strasznie z tego, że Ernest pojechał kapitalne zawody. Walnie przyczynił się do naszego zwycięstwa. Nie ujmujmy jednak nic pozostałym naszym zawodnikom. Wszyscy zasługują na pochwały. Mimo że przy wyniku Artura Mroczki widnieją tylko dwa punkty, rezultat ten nie odzwierciedla jego postawy na torze. Cieszmy się również z tego, że mamy w zespole Martina. On po prostu fruwa - nie mógł się nachwalić swoich podopiecznych Paweł Baran.
[ad=rectangle]
Brak jeźdźca z kraju Hamleta przysporzył szkoleniowcowi tarnowian niemałego bólu głowy. Wszystko skończyło jednak dobrze, a gospodarze pokonali trudnego przeciwnika 50:40, choć w pewnym momencie przewaga wynosiła nawet osiemnaście punktów. - Dzień przed meczem dowiedziałem się, że nie będzie z nami Leona. W związku z tym miałem straszne obawy. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia i do końca wierzyłem iż jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę nawet bez Duńczyka. Trzeba było tylko zaskoczyć rywala na początku. To się udało - komentował uradowany.

[b]Skrót meczu Unia Tarnów - KS Toruń

[/b]
Na razie nie wiadomo kiedy Madsen wróci na tor. Lekarze są ostrożni i po wstrząśnieniu mózgu zalecają mu odpoczynek. - Nie miałem z Leonem bezpośredniego kontaktu. Był w szpitalu i nie miał przy sobie telefonu. Rozmawiałem z jego mechanikiem. Ciężko coś powiedzieć, kiedy zawodnik po upadku budzi się w szpitalu i za bardzo nie wie co się dzieje. Odczekajmy parę dni, porozmawiamy z nim i wtedy będziemy mądrzejsi - przekazał.

Źródło artykułu: