O dobrych relacjach pomiędzy zawodnikami rywalizującymi o miejsce w składzie jeszcze przed meczem z ŻKS ROW Rybnik mówił Andriej Kudriaszow: - Mamy bardzo dobrą drużynę, w parkingu panuje świetna atmosfera. Jesteśmy ze sobą nie tylko na torze, ale i poza nim. Te słowa znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.
[ad=rectangle]
Widać to chociażby po Marcinie Jędrzejewskim. "Siopek" jeszcze w sobotę nie ukrywał, że jest bardzo rozczarowany odsunięciem go od składu na mecz z rybniczanami. Mógł działać destrukcyjnie, ale zamiast obrażać się na kogoś, postanowił wesprzeć swoich kolegów i podczas spotkania przebywał wraz z nimi w parku maszyn i wspierał swoim doświadczeniem z bydgoskim torem, którego niektórym zawodnikom jeszcze brakuje.
A przecież przed sezonem nie wiadomo było nawet, czy w Bydgoszczy w ogóle będzie jakakolwiek atmosfera. W niedzielę wesoło i optymistycznie było nie tylko w parku maszyn, ale też na trybunach. To właśnie z kibicami zgromadzonymi na jednej z nich po ostatnim biegu zwycięstwo świętował Robert Kościecha.
- Zawsze cieszę się z kibicami, zawsze dobrze z nimi żyję. Podczas meczu, gdy człowiek skupia się na jeździe, nie ma na to za bardzo czasu, ale po meczu, gdy wszystko kończy się cało i zdrowo oraz są ku temu powody, może pocieszyć się z kibicami. Zdarza się, że trochę ręką pomacham, poszaleję - dodał Kościecha, który przy swojej radości wyraźnie wymachiwał ręką w konkretnym kierunku. - Akurat na trybunach byli pan Andrzej i pan Zdzisław, moi sponsorzy, którzy siedzieli nieco z boku. Zauważyłem ich, więc trochę im pokiwałem.
Kościecha z bardziej żywiołowymi reakcjami stara się czekać do końca meczu, z kolei Andriej Kudriaszow w niedzielę zyskał sympatię części kibiców nie tylko efektowną jazdą, ale także spontaniczną radością po wygranych biegach. Rosjanin to jeden z dwóch nowych nabytków, który świetnie wprowadził się do bydgoskiego zespołu. Drugim jest oczywiście Robert Miśkowiak. Były żużlowiec m.in. KMŻ Lublin i Wybrzeża Gdańsk oczekuje od siebie jednak jeszcze więcej.
- To nie jest jeszcze do końca to, czego bym chciał. Cały czas się uczę tego toru. Nie jestem lokalnym matadorem, cały czas szukam ustawień, skupiam się na tym jak ten tor się zmienia i staram się nadążać, żeby nie popełniać błędów. Muszę się jeszcze trochę objechać, potrzebuję jeszcze ze dwóch-trzech spotkań, ale na pewno będę jechał coraz lepiej na tym torze. Ta słabsza końcówka w moim wykonaniu wynikała też z tego, że dwa razy startowałem z trzeciego pola, które już nie było tak dobre.