Max Fricke został wypożyczony z KS Toruń do ŻKS ROW Rybnik. Negocjacje w sprawie tego transferu trwały od dłuższego czasu. Ostatecznie oba kluby i żużlowiec (reprezentowany przez swojego ojca) doszli do porozumienia. - Nastawienie ojca Maxa było bardzo konkretne. Zależało mu, żeby syn jeździł w niższej lidze. Z naszej strony warunek był prosty. Jeśli miał jeździć gdzieś poza Toruniem, to musiała być to niższa klasa rozgrywkowa - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Torunianie dostrzegają w młodym Australijczyku potencjał. Fricke trafił do grodu Kopernika głównie za sprawą poprzedniego zarządu, ale nowy menedżer wcale go nie przekreślał. - Plany z naszymi zawodnikami wiążemy do października 2015. Poza Pawłem Przedpełskim i Wiktorem Kułakowem nikt nie ma dłuższej umowy. Wynika to w dużej mierze z tego, że takie kontrakty zostały wcześniej podpisane przez Unibax. Nowy właściciel klubu postanowił, że przejedziemy ten rok i zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja. Wtedy będziemy podejmować kolejne decyzje - podkreślił Gajewski.
Menedżer KS Toruń uważa, że Fricke ma spory potencjał i może dzięki występom w Rybniku zrobić duży progres. - Traktuję go jako zawodnika, który może iść do przodu. Czas pokaże, czy tak się stanie. Do żadnych tematów nie mam zwyczaju podchodzić jednak na siłę. Przejedzie ten sezon i w październiku czy w listopadzie będziemy podejmować decyzje, kto z naszych zawodników zostaje w Toruniu, kto zmienia barwy, a kto przychodzi z zewnątrz. Nasz klub pod względem sportowym został zbudowany na jeden rok. Działania długofalowe też podejmujemy, ale na razie dotyczą one innych obszarów - zakończył Gajewski.
Pozdrawiam.