Grigorij Łaguta liczył na dziką kartę w Grand Prix

Mimo iż jest uważany za jednego z najlepszych żużlowców na świecie, to w Grand Prix jeździł tylko trzy razy podczas turniejów w Daugavpils. Teraz Grigorij Łaguta liczył na stałe zaproszenie od BSI.

W tym artykule dowiesz się o:

Organizatorzy GP, jak wynika ze słów 30-letniego żużlowca, nie wykazali jednak zainteresowania jego osobą. - Chciałem teraz jeździć w cyklu. Prosiłem najpierw prezesa Lokomotivu, a potem menedżera Tomasza Golloba, żeby porozmawiali w moim imieniu z BSI, ale widać, że mnie nie chcą. Nie wiem, dlaczego - powiedział Grigorij Łaguta w rozmowie z Nowościami.
[ad=rectangle]
Wpływ na niechęć ze strony Benfield Sports International mógł mieć jednak stosunek Rosjanina do zawodów rangi mistrzostw świata. Od kilku sezonów Łaguta w ogóle nie startował w eliminacjach do Grand Prix, a w zeszłym roku odpuścił też występ w Drużynowym Pucharze Świata. Jego brak w tych zawodach, mimo bardzo dobrej postawy w przeciągu całego sezonu, poskutkował tym, że BSI w ogóle nie brało go pod uwagę przy rozdawaniu dzikich kart.

- Nie rozmawialiśmy z Łagutą, zresztą on nie był zainteresowany startami w eliminacjach do cyklu. To oczywiste, że jego nazwisko było brane pod uwagę, ale nie była to tak mocna kandydatura jak zawodników, których wybraliśmy. Nie chodzi o to, że nie jest on wystarczająco dobry aby jeździć w GP. Ciężko jest przewidzieć jaki będzie miał stosunek do jazdy w mistrzostwach świata, zwłaszcza, że np. odpuścił start w tym roku w Drużynowym Pucharze Świata - tłumaczył wówczas Tony Olsson, który był jedną z osób decydujących o przyznaniu dzikich kart.

Źródło: Nowości

Źródło artykułu: