"Pięć lat temu nie wiedziałem, co to jest żużel". Niesamowita historia wielkiego talentu. Da awans Unii?

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki

- Prezes Rusiecki zaprosił mnie do Leszna, a w Ukrainie wybuchła wojna. Wraz z rodziną przeprowadziliśmy się do Polski. Jestem wdzięczny, że wyciągnięto do mnie pomocną dłoń - mówi nam Nazar Parnicki zawodnik Fogo Unii, o początkach swojej kariery.

Nazar Parnicki mimo spadku Fogo Unii Leszno do Metalkas 2. Ekstraligi zdecydował się pozostać w dotychczasowym klubie. Ukraiński talent nie mógł narzekać na brak ofert, także od klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Aktualny wicemistrz świata juniorów w szczerej rozmowie z nami przyznał, że kilka lat temu nawet nie marzył o startach w najlepszej żużlowej lidze świata.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Trudno było tobie porozumieć się z Unią w sprawie pozostania na kolejny rok?

Nazar Parnicki, żużlowiec Fogo Unii Leszno: Decyzja zapadła błyskawicznie. Bardzo szybko się dogadaliśmy. Nie jeżdżę w tym klubie długo, ale jestem z nim zżyty. To bardzo fajne miejsce do rozwoju. Swego czasu zaufano mi, a teraz chcę się odwdzięczyć i pomóc w awansie do PGE Ekstraligi.

Czujesz się zżyty z leszczyńskimi kibicami?

Wydaje mi się, że fani są zadowoleni z tego, że zostałem w Unii. Mam nadzieję, że odwdzięczę im się nie raz, pokazując show na torze.

Klub szybko obiecał ci pewne miejsce w składzie?

Zgadza się. Szybko poinformowano mnie, że dostanę miejsce w składzie na pozycji zawodnika do lat 24. To również pomogło w negocjacjach. Zależy mi, żeby jeździć regularnie.

ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu

Krótko po spadku na zmianę barw klubowych zdecydował się Keynan Rew, który byłby twoim potencjalnym rywalem w walce o skład. Rozumiem, że to pokłosie twoich ustaleń z klubem.

Unia poinformowała mnie o pewnym miejscu w składzie, dlatego Keynan zdecydował się na taki ruch. W Lesznie gra się w otwarte karty i szanuje dobro zawodników.

Miałeś wiele ofert z innych klubów?

Co najmniej kilka. Odzywały się kluby z PGE Ekstraligi i zaplecza. Także ośrodki zagraniczne, ale to inny temat. Jeśli chodzi o starty w Polsce, nie wahałem się ani chwili, bo chciałem pozostania w Lesznie.

Jak oceniasz szansę na powrót do PGE Ekstraligi?

Myślę, że w elicie zabraknie nas tylko przez rok. Przynajmniej mam głęboką nadzieję, że tak się stanie. Mamy bardzo mocny skład. Nie mogę powiedzieć, że Unia to murowany faworyt do awansu i nic nas nie zatrzyma, bo są jeszcze inne mocne drużyny. Osobiście uważam, że walka o awans rozegra się pomiędzy bardzo silną Abramczyk Polonię Bydgoszcz, nami i Texom Stalą Rzeszów.

Każdy z tych zespołów jest naprawdę mocny, a szanse rozkładają się podobnie. Z drugiej strony jestem względnie spokojny. W razie awansu do finału, przegrany będzie miał jeszcze szansę na wywalczenie awansu w barażach. Jestem dobrej myśli.

W minionym sezonie błyszczałeś na kilku frontach, między innymi w SGP2, gdzie do samego końca walczyłeś o najwyższe cele. Odczułeś, że kibice zaczęli postrzegać cię inaczej?

To był bardzo fajny sezon. Udało się zdobyć medal w mistrzostwach świata juniorów i zaprezentować kibicom z dobrej strony. Nie odczuwam z tego tytułu większej popularności. Faktycznie, chyba więcej ludzi mnie zna i słysząc nazwisko Parnicki, nie myśli o kimś anonimowym. Do statusu gwiazdy natomiast mi daleko. Wciąż muszę ciężko pracować, jestem dopiero na początku drogi na szczyt.

Gdyby ktoś powiedział ci 5 lat, że tak będzie wyglądać twoja kariera, jakbyś zareagował?

Zdziwiłbym się. 5 lat temu nie wiedziałem, co to jest żużel.

Jak wyglądała twoja droga?

Najpierw próbowałem swoich sił na motocrossie. Oczywiście wszystko zaczęło się jeszcze w Ukrainie, przed wojną. Zostałem dziesięciokrotnym mistrzem kraju. W żużlu z kolei nie miałem wielkich sukcesów. Zainteresowałem się nim przez przypadek. W okresie zimowym zawodnicy z tego sportu trenują na motocrossie. Z moimi kolegami było podobnie, zachęcili mnie, żebym spróbował. Szybko zobaczyłem, że kocham to robić.

Zanim na dobre zdążyłem wdrożyć się do tego sportu, zadzwonił do mnie prezes Piotr Rusiecki. Miałem już za sobą treningi, jakieś pojedyncze mecze ligowe, ale to wciąż było dla mnie coś nowego. Zwłaszcza że jeden z upadków wykluczył mnie na długi czas z treningów. Prezes Rusiecki powiedział, że zapewni mi dobry sprzęt i zagwarantuje miejsce do treningów. Zaprosił do Leszna. W moim kraju wtedy wybuchła wojna. Wraz z rodziną przeprowadziliśmy się do Polski. Jestem wdzięczny, że wyciągnięto do mnie pomocną dłoń.

Więc prezes Rusiecki cię wypatrzył?

Skupiam się na tym, żeby dawać show kibicom i się rozwijać. Nie interesują mnie informacje zakulisowe. Cieszę się natomiast, że prezes Rusiecki dał mi szansę i mogę się teraz spełniać w Polsce.

Wyobrażasz sobie w ogóle rozłąkę z Unią?

W tej chwili trudno mi sobie to wyobrazić. Mam nadzieję, że pozostanę w Lesznie jak najdłużej.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (3)
avatar
Mrek
19.01.2025
Zgłoś do moderacji
16
4
Odpowiedz
Brawo młody ma honor nie to co Ratajczak . 
avatar
Wroclove
19.01.2025
Zgłoś do moderacji
20
15
Odpowiedz
Jaki awans długie lata w 2 lidze 
avatar
Don Ezop Fan
19.01.2025
Zgłoś do moderacji
10
5
Odpowiedz
Peter i Ermol z Wilkszyna nazywaja Nazara nowym Emilem. Jest w tym sporo prawdy, bo rudy czesto trenowal na Smoku z Parnickim. 
Zgłoś nielegalne treści