Orzeł chce zwiększyć budżet, Skrzydlewski użyje swoich kontaktów. W Łodzi będzie spółka

Orzeł Łódź chce zrobić kolejny krok w kierunku profesjonalizacji klubu. - Zamierzamy powołać spółkę i sprawić, żeby budżet nie opierał się tylko na mojej rodzinie - tłumaczy Witold Skrzydlewski.

W Łodzi podsumowują sezon 2014, ale myślą przy tym o 2015 roku. Plany są ambitne. Klub chce zrobić kolejny krok naprzód. Zmianie ma ulec między innymi struktura finansowania zespołu. Do tej pory główny ciężar spoczywał na rodzinie Skrzydlewskich. - Chciałbym, żeby budżet był większy, ale żeby nie stało się to za sprawą wyłożenia większych pieniędzy z mojej kieszeni - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.

[ad=rectangle]

Prezes Orła Łódź zamierza wykorzystać swoje kontakty i chce osobiście zająć się rozmowami z potencjalnymi sponsorami. Klub ma działać w 2015 roku na bardziej profesjonalnych zasadach i zrobić kolejny krok w kierunku Ekstraligi. - Teraz budżet był oparty w większości na tym, co jest w stanie wypracować nasza firma. W listopadzie po uroczystym zakończeniu sezonu Witold Skrzydlewski zrobi coś, czego nigdy do tej pory nie robił. Osobiście będę jeździć do potencjalnych sponsorów czy udziałówców klubu. Z czasem będziemy chcieli zmienić ten klub w spółkę. Chciałbym, żeby znalazła się w tym wszystkim grupa ludzi biznesu, którzy tak jak ja prowadzą własne firmy i kochają sport. Poza tym, jednym z wymogów jechania w Ekstralidze jest spółka. Trzeba powoli się przygotowywać i zrobić ten pierwszy krok - podkreślił Skrzydlewski.

Szefa łódzkiego Orła czekają także rozmowy z trenerem Lechem Kędziorą. Obaj panowie nie rozmawiali jeszcze o przyszłym sezonie i nie wydarzy się to w tym miesiącu. - Trener Lech Kędziora na razie się zaszył. Nie ma czasu i ja go rozumiem, bo u mnie jest tak samo. Jego żona funkcjonuje w tej samej branży co my. Mam na myśli biznes kwiatowy, a wiadomo, jaki zbliża się okres. Trener musi kręcić wiązanki i nie ma czasu zadzwonić do swojego prezesa. Ja też do niego nie dzwonię. Obaj wiemy, jak jest teraz gorąco. Będziemy rozmawiać po 1 listopada - wyjaśnił Skrzydlewski. - Wszystko jednak będzie zależeć, czy się dogadamy - dodał prezes.

Lech Kędziora osiągnął w minionym sezonie duży sukces z Orłem. Prowadzona przez niego drużyna była największą rewelacją Nice PLŻ. Witold Skrzydlewski uważa, że nowy szkoleniowiec potrzebował czasu, żeby odnaleźć się w nowym otoczeniu. - Pewność siebie złapał dopiero po pierwszej połowie sezonu. Mogło się na nim odciskać trochę piętno pana Ślączki. Był ciągle porównywany i ja pewnie się po części do tego dołożyłem. Z nimi było trochę tak jak z papieżami. Był nasz, a później porównania do innych. Naszemu trenerowi pewnie było trudno. Problemów nie miał mało, a jeszcze musiał zapoznać się z moim charakterem, a wiadomo, że ten jest... dośc specyficzny - zakończył Skrzydlewski.

Źródło artykułu: