Słuchamy propozycji z zewnątrz - rozmowa z Piotrem Jóźwiakiem, wiceprezesem Fogo Unii Leszno

- Przyszłość Unii rysuje się w jasnych, a nawet różowych barwach - uważa wiceprezes klubu, Piotr Jóźwiak. Leszczynianie są spokojni o budowę składu na przyszłoroczne rozgrywki ligowe.

Michał Wachowski: Z klubem pożegnał się Mikkel Michelsen. Ważnych kontraktów nie ma też paru innych zawodników, chociażby Grzegorz Zengota i Damian Baliński. Czy klub postanowił już coś w ich sprawie?

Piotr Jóźwiak: Mogę zapewnić, że z oboma zawodnikami zasiądziemy do rozmów i przedyskutujemy temat ich przyszłości w Unii Leszno. Sądzę, że jest to kwestia najbliższych tygodni, a może nawet dni. Sytuacji Damiana i Grzegorza nie można porównywać poza tym do tej z udziałem Michelsena, który zaznaczał, że chce odejść. Wspomniana dwójka daje natomiast wyraźne sygnały, że zamierza pozostać w Lesznie.
[ad=rectangle]
Sporo mówi się o planach transferowych klubu. Jakie są aktualnie priorytety zarządu, jeśli chodzi o budowanie składu?

- Naszym celem jest zachowanie w dużej mierze składu z ostatniego sezonu. Dlatego też pierwszeństwo w rozmowach mają dotychczasowi zawodnicy. Widać na przykładzie Tobiasza Musielaka czy braci Pawlickich, którzy przedłużyli swoje kontrakty. Dopiero później, gdy będziemy wiedzieć na czym stoimy, pod uwagę brane będą uzupełnienia.

Unia Leszno zwykła stawiać na lokalnych zawodników. Czy typując nowe nazwiska, także było to brane pod uwagę? To chyba nie przypadek, że Byki łączy się z Januszem Kołodziejem.

- Chcemy zbudować kadrę w oparciu o zawodników, którzy w jakimś stopniu czują się związani z Unią czy tutejszym regionem. Jest to dla nas naprawdę ważne, bo nie chcielibyśmy, by zawodnik traktował jazdę w Lesznie tylko i wyłącznie jako swoją pracę, którą należy odbębnić. Nasza filozofia budowania drużyny opiera się właśnie na tym, by zawodnicy byli w choć pewnym stopniu do Unii przywiązani. Takich żużlowców w drużynie obecnie mamy i nie zmieni się to na pewno w kolejnym sezonie.

Czy zdanie kibiców jest brane pod uwagę? Wielu z nich apeluje do zarządu, by zatrzymano Zengotę i Balińskiego.

- Już wielokrotnie w rozmowach podkreślałem, że wbrew pozorom bierzemy w wielu wątkach zdanie fanów pod uwagę. Gdyby nie oni, cała zabawa i rozgrywki nie miałyby  specjalnie sensu. Oczywiście to my, jako zarząd podejmujemy ostateczne decyzje, ale słuchamy też głosów i propozycji z zewnątrz, bo te w wielu przypadkach mogą okazać się pomocne. Kibice bardzo chcieli, by w drużynie pozostali bracia Pawliccy czy Tobiasz Musielak i to zostało szybko zrealizowane. Zdania fanów, chociażby odnośnie wzmocnień są jednak zróżnicowane i gdybyśmy mieli wziąć je wszystkie pod uwagę, to zbudowanie drużyny nie byłoby możliwe.

Najmniej głosów poparcia otrzymuje Kenneth Bjerre. Zaznaczył jednak na swoim profilu facebookowym, że chciałby kontynuować karierę w Unii Leszno.

- Jest jeszcze za wcześnie, by mówić czy Kenneth zostanie w drużynie, ale z faktu, że wszyscy zawodnicy wyrażają chęć dalszej jazdy w Unii należy się tylko cieszyć. Na przykładzie innych klubów widać, że część żużlowców myśli o nowym pracodawcy i na własną rękę go poszukuje. Może to martwić także kibiców, którzy nie są pewni przyszłości swojej drużyny i zawodników. To, że każdy z wyjątkiem Mikkela Michelsena chce zostać w Lesznie świadczy dobrze o sytuacji, jaka panuje w klubie i może cieszyć nie tylko zarząd, fanów, ale też naszych sponsorów. Przyszłość Unii rysuje się w jasnych, a nawet różowych barwach. Okres transferowy jest zawsze pełen spekulacji, ale w naszym przypadku wszystko przebiega w miarę sprawnie. Możliwe, że za kilka tygodni będziemy mieli już spokój, gdyż skład zostanie skompletowany.

- Oczywiście to my, jako zarząd podejmujemy ostateczne decyzje, ale słuchamy też głosów z zewnątrz - przyznał Piotr Jóźwiak
- Oczywiście to my, jako zarząd podejmujemy ostateczne decyzje, ale słuchamy też głosów z zewnątrz - przyznał Piotr Jóźwiak

Unia kończy budowę składu, a tymczasem pojawiają się głosy o tym, by do ligi wrócił KSM. Z pewnością nie byłoby to na rękę leszczyńskiej drużynie?

- Tego czy nie zostaną wprowadzone jakieś zmiany regulaminowe rzeczywiście nie wiemy. Niewiadomą jest przecież także to, kto w tej Ekstralidze ostatecznie pojedzie. Trudno powiedzieć czy KSM byłby rzeczywiście niekorzystny, gdyż wszystko zależy od szczegółów. Warto jednak zaznaczyć, że w zasadzie żaden klub nie ma na chwilę obecną mocarstwowych planów. Jak na razie wszyscy myślą głównie o tym, by skład po prostu skompletować.

Jak sam pan wspomina, Unia problemów ze skompletowaniem składu mieć nie powinna. Niewiadomą pozostaje jednak przyszłość Adama Skórnickiego. Pytany w niedzielę, co dalej, odparł, że nadal się zastanawia.

- Trudno to w takim razie skomentować. Decyzja należy do samego Adama. Wraz z prezesem Rusieckim wielokrotnie podkreślaliśmy, że zależy nam na dalszej współpracy ze Skórnickim w roli menedżera. Pozostaje nam czekać i liczyć na to, że powie ostatecznie "tak".

A czy zarząd ma w zanadrzu plan B, na wypadek, gdyby Adam Skórnicki zdecydował się wrócić na tor?

- Nie, na tę chwilę nie rozważamy żadnego rezerwowego planu i z nikim w tej sprawie nawet nie rozmawialiśmy. Po prostu głęboko wierzymy w to, że Adam z nami zostanie.

W czasie niedzielnego pikniku żużlowego w Lesznie zasugerowano, że Skórnicki mógłby zostać jeżdżącym trenerem. Co zarząd uważa o tej propozycji?

- Wszystko zależałoby od rozmów między nami a Adamem. Gdyby taka ewentualność wchodziła w grę, musielibyśmy to przedyskutować i pomyśleć o tym, jakby to w praktyce wyglądało. Praca menedżera wiąże się z pewnymi ograniczeniami czasowymi i trudno powiedzieć, czy byłoby to możliwe do pogodzenia. My, jako zarząd, nie mówimy jednak "nie" takiemu rozwiązaniu.

Źródło artykułu: