Starcie pomiędzy Stalą Gorzów i SPAR Falubazem Zielona Góra rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem. W tym czasie trwały prace nad torem. Po próbie toru sędzia zawodów podjął decyzję o dodatkowej kosmetyce, gdyż na pierwszym łuku pojawiały się koleiny. Po rozegraniu jednego wyścigu i upadku Adama Strzelca w drugim biegu, odbyła się narada między sędzią, komisarzem toru, przewodniczącym jury i przedstawicielami zespołów, podczas której zadecydowano o przerwaniu spotkania.
[ad=rectangle]
- Jest niesmak i mam nadzieję, że w najbliższą środę niesmak zostanie zatarty pięknym widowiskiem sportowym. Na tę sytuację złożyło się wiele czynników. Po pierwsze pogoda i to na nieszczęście w Gorzowie - mówię nieszczęście, bo to właśnie w Gorzowie jest niestety nieco problematyczna nawierzchnia toru żużlowego, którą trudno przygotować po opadach. To był trzeci mecz w tym sezonie, który został odwołany przez opady deszczu na gorzowskim obiekcie. Problemem jest materiał, który kilka lat temu, zupełnie bez głowy został przez jednego z trenerów dosypany - dosypano potężną ilość glinki - skomentował Wojciech Stępniewski na antenie Radia Zachód.
Zdaniem ekspertów, nawierzchnia gorzowskiego toru mogła być odpowiednio przygotowana, gdyby wcześniej podjęto przy niej prace. Na te nie pozwolił jednak komisarz toru. - Komisarz, który był w Gorzowie już od soboty, wstrzymał prace przy torze, bo miał prognozy pogody, które przewidywały opady deszczu. W związku z tym nie chciał on jeszcze bardziej pogorszyć stanu toru. Na pewno wyciągniemy wnioski z tej sytuacji, z tych stu minut bez decyzji. Mam jednak taką uwagę, że w dniu meczu władzą jest sędzia zawodów i być może było za dużo konsultacji - dodał prezes Speedway Ekstraligi.
źródło: Radio Zachód
Poczekamy - zobaczymy, co zarozumialec uzyska.