Do zakończenia rundy zasadniczej ENEA Ekstraligi została już tylko jedna kolejka. O godz. 15:30 leszczynianie zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z KantorOnline Viperprint Włókniarzem Częstochowa. Wciąż pod znakiem zapytania stoi występ Nickiego Pedersena. - To, czy Nicki wystąpi w Częstochowie będzie wiadome tuż przed samym meczem - powiedział naszemu portalowi Adam Skórnicki.
Dla Fogo Unii Leszno niedzielna potyczka nie ma większego znaczenia. Niezależnie od wyniku tego spotkania, leszczynianie w meczach półfinałowych zmierzą się z Grupą Azoty Unią Tarnów. Pierwsze starcie już za tydzień na obiekcie im. Alfreda Smoczyka. - Plany są takie, by do półfinałów przystąpić w pełnym składzie. Wszystkiego dowiemy się za tydzień. Jest jeszcze sporo czasu i na razie nie musimy tak bardzo wybiegać w przyszłość - twierdzi Skórnicki.
[ad=rectangle]
Zawodnicy z Leszna i Tarnowa kilkukrotnie podkreślali, że na torach w obydwu miastach można ścigać się na prawie identycznych przełożeniach. To zdaje się ułatwiać zadanie tym, którzy do danego spotkania podchodzą w roli przyjezdnych. - Oba tory są całkowicie inne. Mają jednak podobną konsystencję nawierzchni, stąd te opinie o podobnych ustawieniach - zaznacza "Skóra". - Jeżeli niektórzy tarnowianie cieszą się, że będą jeździć u nas, to działa to również w drugą stronę - dodaje Skórnicki. Przypomnijmy, że Unia Leszno w rundzie zasadniczej zdobyła na tarnowskiej ziemi 39 punktów, co było nie lada osiągnięciem, zważywszy na ówczesną formę tarnowskich Jaskółek.
Leszczynianie osiągnęli już plan minimum. Awans do fazy play-off sprawił, że teraz żużlowcy z Wielkopolski nie będą jechać z nożem na gardle. - Są tacy, którzy już awans do play-off uważają za spore osiągnięcie. Choć z drugiej strony, to nie było też jakieś zadanie niewykonalne. Prawda jest taka, że teraz mocno rozbujaliśmy nasze apetyty. Druga połowa sezonu zaczęła się układać po naszej myśli i teraz jedziemy o wszystko - przyznaje Skórnicki.
Nowy menadżer leszczyńskich Byków przez niektórych został okrzykniętym "cudotwórcą" nagłego progresu formy swoich podopiecznych. Od pewnego czasu ustały słuchy, iż w ekipie z Wielkopolski atmosfera wewnątrz zespołu nie pozwala na skuteczną walkę z rywalami. - Zmiany dokonywane są wtedy, gdy coś nie idzie. Jeśli potem następuje przełamanie, to jest to efekt nowej miotły. Jeżeli tak działa ten efekt, to trzeba to wykorzystać. Nie ma tak naprawdę większego znaczenia, czy to moje nazwisko coś zmieniło, czy kogoś innego. Zawsze trzeba wykorzystać moment, w którym nie idzie, dokonać zmian, odbić się od dna i zacząć wygrywać - zauważa wychowanek Unii Leszno.
Skórnicki pomoc swojemu macierzystemu klubowi traktuje raczej tymczasowo. Jak zapewnia, wróci jeszcze na tor i wciąż będzie można go oglądać na torach w całej Polsce. Przypomnijmy, iż 37-latek całkiem udanie wszedł w sezon 2014, gdy zdobywał punkty dla Birmingham Brummies. W rodzimych rozgrywkach miał reprezentować barwy Carbon Startu Gniezno, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja.
- Na pewno kibice zobaczą mnie jeszcze na żużlu. Wątpię jednak, by stało się to w tym roku. Niestety kontuzje powodują rozbrat z tym sportem. Jeśli Start Gniezno, z którym podpisałem kontrakt przed tym sezonem awansuje do play-offów, to będzie to dla mnie spore pocieszenie - zakończył Indywidualny Mistrz Polski z roku 2008.
Serce myśli o finale,ale rozum jeszcze nie:)
czas pokaże jak będzie,
oby cało i zdrowo.
Czestochowa/ Czytaj całość
O czym świadczą kolejn Czytaj całość
Koza Nostra już nie zadziała.
Jak FZ wydobędzie się z czarnej d....to finał z Lesznem jak nic!