- W obecnej sytuacji wszystkich drużyn, które pojadą w play-off, taki zawodnik jak Martin Smolinski może być jakąś pomocą. Nie sądzę jednak, że dla kogoś on okaże się zbawieniem. To raczej nie jest odpowiednie słowo. Może stanowić ciekawą opcję. W przypadku Zielonej Góry nadal nie wiemy, co z Dudkiem, niepewna jest także przyszłość Jabłońskiego - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Nasz ekspert twierdzi jednak, że forma Niemca to duża zagadka. Ewentualne zakontraktowanie Smolinskiego będzie obarczone pewnym ryzykiem. - On po prostu mało jeździ. W zasadzie są to tylko turnieje Grand Prix i imprezy, które odbywają się w Niemczech. Trudno ocenić, jak jest w stanie spisać się w polskiej lidze. Na miejscu Zielonej Góry warto chyba jednak spróbować. To dla nich jedyna sensowna możliwość uzupełnienia składu i załatania dziur - podkreślił Gajewski.
W odwodzie zielonogórzanom pozostaje także Mikkel Bech. - Pewnie dobrze byłoby się z nim dogadać, bo widać, że w relacjach z klubem jest pewien problem. Jeśli ktoś jednak nie chce jechać albo próbuje wykorzystać trudną sytuację zespołu, by coś dla siebie ugrać, to nie wiem, czy taki zawodnik powinien być brany pod uwagę. Namawianie kogoś na siłę nie jest dobre. Jest zresztą powiedzenie, że z niewolnika nie ma pracownika. Ktoś, kto czuje się pokrzywdzony czy jest obrażony w momencie, kiedy otwiera się szansa startu, chyba nie powinien być za bardzo przymierzany do składu - zakończył Gajewski.