Ciekawa walka o utrzymanie w Nice PLŻ. Robert Miśkowiak: Z Orłem musimy wygrać

Po porażce z GKM-em Grudziądz na własnym torze sytuacja drużyny z Lublina nie jest łatwa. Bardzo ważny dla ekipy Mariana Wardzały będzie najbliższy mecz z Orłem Łódź.

Lublinianie po porażce z GKM-em Grudziądz z dorobkiem 9 punktów zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Mają tylko jeden punkt więcej od Lokomotivu Daugavpils i jeden mniej od Orła Łódź. Strata do czwartej Polonii i piątego ŻKS ROW-u wynosi natomiast odpowiednio dwa i jedno oczko. Z zespołem z Łodzi ekipa Mariana Wardzały zmierzy się w najbliższej kolejce na własnym torze. Łotysze pojadą z kolei także przed własną publicznością i z pewnością nie są bez szans, by pokonać Carbon Start Gniezno. W tej sytuacji lublinianie nie mogą pozwolić sobie na porażkę. Z podobnego założenia wychodzi jednak Orzeł.
[ad=rectangle]
- Sytuacja potoczyła się dla nas dość nieoczekiwanie, bo jesteśmy w dolnych rejonach tabeli. Najbliższy mecz z Orłem Łódź jest dla nas arcyważny. Tak naprawdę nie mamy wyjścia - musimy to wygrać. Przyjedzie dobry zespół, więc nie będzie łatwo. Uważam jednak, że u siebie to my jesteśmy drużyną lepszą. Głęboko wierzę, że wygramy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Robert Miśkowiak.

Do pewnego momentu tegoroczny sezon układał się dobrze dla KMŻ-u Lublin. Później drużyna straciła właściwy rytm i teraz będzie jechać pod dużą presją. - Nie jesteśmy zespołem, który za każdym razem jedzie równo. Na tym polega nasz największy problem. Po drodze były też wydarzenia, które wybiły nas z rytmu. Mecze opuszczał Davey Watt, a to jeden z naszych liderów. Kiedy zawodnik wraca po kontuzji, to też potrzebuję czasu, żeby odzyskać formę, którą miał przed urazem. U niego na szczęście nie widać poważniejszych problemów z jazdą - wyjaśnił Miśkowiak. - Przed najbliższym meczem czujemy presję. Doskonale wiemy, o co jedziemy. To normalna sytuacja, że ktoś ma względem nas oczekiwania. Trzeba im sprostać i spokojnie się przygotować do tego, co nas czeka. Niech ta presja podziała na nas mobilizująco - dodał Miśkowiak.

Zawodnik KMŻ-u Lublin jest jak na razie 11. jeźdźcem w klasyfikacji najskuteczniejszych jeźdźców Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Żużlowiec nie ukrywa, że liczył na nieco lepsze wyniki. Teraz jednak wierzy, że decydująca część sezonu będzie dla niego bardzo udana. - Mam niedosyt, jeśli chodzi o moje występy. Miałem swoje problemy sprzętowe. Nadal zmagam się z pewnymi trudnościami i raz wychodzi mi to lepiej, innym razem gorzej. Ciągle jednak ciężko pracuję. Wierzę, że z pomocą moich sponsorów będzie dużo lepiej w decydującej części sezonu. Przy okazji, bardzo dziękuję firmie INAWAERA, która bardzo mnie wspiera. Duże słowa uznania dla Gabrieli Gęcy i pana Irka Bartka oraz całego zespołu - zakończył Miśkowiak.

Źródło artykułu: