Hop:
Waleczny Tai Woffinden
W niedzielę dla Taia Woffindena nie było straconych pozycji. Brytyjczyk po przegranym starcie dwoił się i troił, by jak najszybciej minąć świetnie dysponowanych rywali. Mistrz świata imponował walecznością i nieustępliwością, którą dobitnie pokazał w 13. odsłonie dnia. W niej stoczył pasjonujący pojedynek o wygraną z liderem przyjezdnych - Januszem Kołodziejem. Obaj zawodnicy tasowali się na łukach kilkukrotnie, a górą z tej walki ostatecznie wyszedł Woffinden. Kibice zgromadzeni na Stadionie Olimpijskim dawno nie widzieli tak pasjonującego wyścigu.
Latający Janusz Kołodziej
Gdyby nie wyrwana wręcz przez Taia Woffindena wygrana w wyścigu 13., Janusz Kołodziej zakończyłby niedzielne spotkanie z kompletem punktów. "Koldiego" w zawodach na Stadionie Olimpijskim pokonać mógł tylko i wyłącznie Brytyjczyk. Wychowanek tarnowskiej Unii w perfekcyjnym stylu rozgrywał pierwszy łuk. Nawet gdy nie najlepiej wychodził spod taśmy, najczęściej już na wyjściu z drugiego wirażu znajdował się na czele stawki.
[ad=rectangle]
Prawie bezbłędny Martin Vaculik
Indywidualny mistrz Europy z poprzedniego sezonu spotkanie we Wrocławiu zakończył z dorobkiem 12 "oczek". Gdyby nie sprzętowa wpadka w inauguracyjnej gonitwie i przywiezione do mety zero, Słowak zakończyłby mecz z samymi trójkami na swoim koncie. - Po pierwszym wyścigu zmieniłem motor i ten drugi okazał się dużo szybszy - powiedział tuż po zawodach Martin Vaculik.
Bęc:
Słabsza postawa Grega Hancocka
"Grin" spotkanie we Wrocławiu zakończył na czterech startach i takiej samej liczbie punktów na swoim koncie. Wszystko wskazuje jednak na to, że była to jednorazowa wpadka Amerykanina. - Tak naprawdę nie wiem co poszło nie tak. Po prostu czasami przytrafiają się takie dni. Ogólnie czułem się całkiem nieźle. Być może nie byłem wystarczająco skupiony podczas startów, które były niezwykle ważne w tym spotkaniu - przyznał po zawodach Greg Hancock.
Jeżdżący w kratkę Pavlic, Jędrzejak i Janowski
Wymienieni zawodnicy przeplatali lepsze wyścigi z zupełnie nieudanymi i startowali bez błysku. Spośród tej trójki tylko Jurica Pavlic zdołał raz dojechać do mety na pierwszym miejscu. Kibice i włodarze Betardu Sparty Wrocław tak naprawdę nie mogą mieć zastrzeżeń jedynie do Taia Woffindena i Troya Batchelora, który miał przebłyski skutecznej jazdy. Z pewnością dużo więcej oczekuje się również od wrocławskich juniorów, którzy przecież po tym sezonie kończą wiek młodzieżowca.
Czemu ty taki je....ty jestes??
A twoja druzyna jak jezdzi??
Maze ja komentuj a z TAD sp......j
Dobre pytanie Janowski ma najwięcej, bo obniżył loty i dawno wyścigu nie wygrał. Co do Pavlica, każdy się przyzwyczaił, że jedzie Czytaj całość