Pech Krzysztofa Kasprzaka. Stracił dwa silniki

Krzysztof Kasprzak występu w RK IMŚ w Abensbergu nie zaliczy do udanych, gdyż po dwóch defektach wycofał się z zawodów. Menedżer "KK" Rafał Lewicki uspokaja, że wszystko jest po kontrolą.

Ostatnie występy Krzysztofa Kasprzaka, który cały czas zmaga się z urazem kolana, są prawdziwą sinusoidą. Dobry występ w Enea Ekstralidze, nieudany w Abensbergu i świetny w Elitserien. - Wszystko jest na dobrej drodze, żeby jazda Krzysztofa była pozytywna. Nie nastawiamy się w Malilli na jakiś konkretny wynik. Chodzi głównie o to, by Krzysztof czuł zadowolenie z jazdy, a wynik przyjdzie wówczas sam - wyjaśnia Rafał Lewicki, menedżer żużlowca.
[ad=rectangle]
Krzysztof Kasprzak rundy kwalifikacyjnej w Abensbergu nie zaliczy do udanych. Po dwóch defektach Polak wycofał się z dalszej rywalizacji. Fani "KK" obawiali się, czy aby nie było to spowodowane urazem kolana, z którym startuje reprezentant Polski. Menedżer żużlowca zaprzecza tej teorii. - Z tego, co mi przekazali mechanicy Krzysztofa w trakcie tych zawodów rozsypały się dwa silniki. Zawody odbywały się przy bardzo wysokiej temperaturze i taki mamy efekt. To były zupełnie inne silniki, niż te, na których Krzysztof startuje w lidze czy Grand Prix. Sprzętu jest tyle, że mamy w czym wybierać. Lepiej, że to się stało w takich zawodach jak eliminacje do Grand Prix. Tragedii z tego powodu nie ma. O tyle, że z kwalifikacji Krzysztof nie dostanie się do przyszłorocznego cyklu. Naszym celem jest oczywiście zapewnienia sobie miejsca z TOP-8, ale zawsze lepiej sobie zostać jakąś furtkę bezpieczeństwa na wypadek zdarzeń losowych - zastrzega Lewicki.

Sympatycy "KK" drżą o kontuzjowane kolano Polaka, które przecież w trakcie jazdy narażone jest na różne sytuacje. - Kolano będzie dawało się we znaki w trakcie roku na pewno, natomiast Krzysztof podjął decyzję, by sezon kontynuować. Po złym występie w Abensbergu, następnego dnia pojechał świetne zawody w Elitserien. Pokazał, że można jechać dobrze z tym kolanem, tym bardziej, że tor w Vastervik nie należy do łatwych i przyjemnych. Trzeba się trochę na nim nagimnastykować, żeby dobrze jechać. Główną przyczyną niepowodzenia w Abensbergu było to, że pogoda rozsypała nam dwa silniki. Zawodnicy jechali w temperaturze 32 stopni - podkreśla Lewicki.

Team Kasprzaka stracił ostatnio dwa silniki, ale przed Grand Prix w Malilli zachowuje spokój i wierzy w dobry wynik
Team Kasprzaka stracił ostatnio dwa silniki, ale przed Grand Prix w Malilli zachowuje spokój i wierzy w dobry wynik

Team Kasprzaka po wtorkowym meczu w lidze szwedzkiej został w Skandynawii. - Krzysztof po meczu w Elitserien przebywa nadal w Szwecji i normalnie przygotowuje się do Grand Prix w Malilli. Podejście do turnieju jest na pełnym spokoju - kończy nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (37)
Kacperi.U.L
13.06.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pewnie fan klub Kaspera z Tarnowa trzyma kciuki.Szacunek. 
avatar
Oktan
13.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Grono sympatyków się skurczyło po wyczynach teamu albinosów w zielonogórskim parku maszyn. 
avatar
gorzownns
13.06.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ma pewnie z 10 15 silnikow wiec tragedii nie ma 
avatar
sympatyk żu-żla
13.06.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niekiedy tak to bywa że się nawet trzy silniki w ciągu meczu rozleci. Zawodnik też powinien być i na taką ewentualność przygotowany przecież jest zawodowcem. 
avatar
skuter
13.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tak na prawdę to gó....no mnie to obchodzi.
Zawodowcem jest i ma mieć silniki .
Jak nie to nie ma kasy 
Zgłoś nielegalne treści