Fogo Unia Leszno - Grupa Azoty Unia Tarnów: pomeczowe Hop-Bęc

Choć zawody w Lesznie odbywały się w czwartek, dla tarnowian był to "piątek trzynastego". Jaskółki zmuszone były odwieźć do szpitala dwóch zawodników. Martwić mogła ponadto postawa Grega Hancocka.

Hop:

Kenneth Bjerre,  Mikkel Michelsen

Mikkel Michelsen pokazał niedowiarkom, że jego dobry występ przeciwko Startowi Gniezno nie był wcale przypadkowy. Duńczyk zdobył siedem punktów i trzy bonusy, wypadając znacznie lepiej niż jego rywal w walce o skład - Damian Baliński. Po raz pierwszy w tym roku leszczyńska publiczność oglądała ponadto Kennetha Bjerre. Zdobywając dziesięć punktów i bonus udowodnił, że nieobecność na wcześniejszych treningach punktowanych nie miała dla jego formy żadnego znaczenia.

Martin Vaculik

Dyspozycji, jaką prezentował Martin Vaculik mogli pozazdrościć mu wszyscy koledzy z zespołu. Tarnowianin zdobył najwięcej punktów w całym spotkaniu (12), w bezpośrednim starciu ucierając nosa Nickiemu Pedersenowi i Piotrowi Pawlickiemu. - Cieszę się tym bardziej, że nawet na nawierzchni, która mi nie sprzyja, potrafię zapunktować na całkiem dobrym poziomie - przyznał po zawodach Vaculik.

Bęc:

Karambol w siódmym biegu

Nie trudno ulec wrażeniu, że tarnowian prześladował w czwartkowy wieczór prawdziwy pech. Rzadko się bowiem zdarza, by dwóch zawodników tej samej drużyny nabawiło się w jednym wyścigu kontuzji. Upadek Mateusza Borowicza był na tyle poważny, że zniesiono go na noszach i natychmiast przewieziono do szpitala. Ostatecznie trafił tam także potłuczony Janusz Kołodziej, u którego podejrzewano nawet pęknięcie żebra.

Dziury na Smoczyku

O tym, że na leszczyńskiej nawierzchni nie brakowało dziur, mówili nawet gospodarze. - Noga spadła mi z haka, a przy takich dziurkach, jakie były na torze, efektem tego był upadek - tłumaczył Grzegorz Zengota. Jeszcze dosadnej wypowiadali się na ten temat Kacper Gomólski i Martin Vaculik.

Greg Hancock

- "Herbie" jak stara, dobra maszyna, rozgrzewa się powoli - tłumaczyli w parku maszyn tarnowianie. Żartobliwe stwierdzenia nie zmieniają faktu, że Amerykanin spisał się w Lesznie zdecydowanie poniżej oczekiwań. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, gdy trzykrotnie dojeżdżał do mety na ostatni. - To dopiero pierwsze sparingi, a Greg na pewno się odnajdzie i będzie mocnym punktem zespołu - uważa Kacper Gomólski.

[event_poll=27150]

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: