Damian Gapiński: Czekając na koniec świata

Nie brakuje głosów krytykujących fakt, że sezon żużlowy w przypadku niektórych klubów kończy się w połowie sierpnia. Strach jednak pomyśleć co by było, gdyby trwał dłużej.

Koniec sezonu na początku sierpnia? Jak widać po przykładzie Orła Łódź i Victorii Piła - jest to możliwe. Nie brakuje głosów krytyczny wobec takiego rozwiązania. Kibice oczywiście chcieliby oglądać zawodników swojej drużyny jak najdłużej. Z organizacyjnego i finansowego punktu widzenia, z pewnością jest kilku prezesów, którzy chcieliby, aby obecny sezon już się skończył. Prezesi klubów z Bydgoszczy i Lublina mówią nawet wprost, że do końca sezonu będą startować w wariancie oszczędnościowym, gdyż jazda pełnym składem byłaby zabójcza dla budżetu. Strach pomyśleć, co by było, gdyby sezon trwał do przełomu września i października. Jeżeli budżety klubowe nie wytrzymują obciążeń danego sezonu, to znaczy, że popełniono błąd na etapie ich planowania. To także nieuczciwe względem zawodników i kibiców. No ale cóż takie są realia polskiego żużla. Napięte do granic możliwości budżety i kontrakty podpisywane na wyrost. A wszystko to za przyzwoleniem żużlowej centrali, która mimo zapowiedzi, nie podchodzi restrykcyjnie do przepisów licencyjnych. Dowód? Prezes Dariusz Sprawka otwarcie mówi o tym, że jego klub musiał spłacić 480 tysięcy długu z poprzedniego sezon. A przecież paragraf 10 regulaminu licencyjnego stanowi: "klub Ekstraligi Żużlowej, DM I i II ligi zobowiązany jest wykonać wszelkie zobowiązania względem zawodników wynikające z zawartych z nimi kontraktów, a pozostające w związku z rozgrywkami prowadzonymi w danym roku nie później niż do dnia 30 listopada roku poprzedzającego rok, na który ma być wydana Licencja. Niedozwolone jest przenoszenie przez klub jakichkolwiek zobowiązań wynikających z kontraktu z zawodnikiem na osoby trzecie. W przypadku klubu Ekstraligi Żużlowej nie uwzględnia się jakichkolwiek porozumień w zakresie prolongaty wykonania tych zobowiązań".

Mimo, że powyższy przepis zakazuje klubom Ekstraligi przepisywania zadłużeń na przyszły rok, to właśnie ten proceder stał się narzędziem do zatrzymania zawodników w klubach. "Podpisz nowy kontrakt, w którym zadłużenie zostanie wliczone w punktówkę, albo inaczej nie dostaniemy licencji, a ty nie zobaczysz zarobionej kasy" - słyszą zawodnicy. Parafrazując tytuł tego felietonu, czekam na koniec żużla. Oczywiście nie dosłowny. Czekam, kiedy to wszystko, mówiąc brzydko - pieprznie. Taki stan rzeczy nie może trwać w nieskończoność. Jestem przekonany, że znajdzie się wreszcie ktoś, kto otwarcie powie "dosyć". W przeciwnym razie nie będziemy się zastanawiali, dlaczego sezon kończy się w sierpniu, tylko czy w ogóle rozgrywki wystartują.

Prezes Speedway Ekstraligi ma pewien pomysł. Chce, aby mecze najwyższej klasy rozgrywkowej nie były rozgrywane w okresie wakacyjnym. Z pewnością nie ma na myśli całego okresu wakacji, bo inaczej zabrakłoby terminów na dokończenie sezonu. Wyłączenie jednak tygodni, w których temperatura i pogoda zachęcają bardziej do wizyty nad morzem, a nie na stadionie żużlowym - jest całkiem sensowne. Z jednej strony kibice będą mogli ponownie nabrać "głodu" żużla. Z drugiej strony będzie przerwa na podreperowanie budżetu klubowego i wreszcie po trzecie, zawodnicy nie będą musieli borykać się z pogodą sięgającą 40 stopni w słońcu, ubrani po szyję w kevlary, bądź skóry od firmy kolegi Armando Castagny. Co myślicie o tym pomyśle? Zapraszamy do dyskusji!

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: