Polski problem Ipswich

W czwartek drużynę Ipswich Witches czekają aż dwa spotkania. "Wiedźmy" zmierzą się tego dnia najpierw z Poole Pirates, a następnie z Coventry Bees. Obydwa spotkania odbędą się na Foxhall (obiekt Ipswich). Drużyna wystartuje osłabiona brakiem Jarosława Hampela, który tego dnia wystartuje w rewanżowym pojedynku półfinałowym polskiej Ekstraligi. Jego Unia Leszno zmierzy się na wyjeździe z częstochowskim Włókniarzem.

"Mały" przeprosił angielskich kibiców, jednocześnie tłumacząc jak ważny jest powód jego nieobecności w czwartek na Foxhall. - Nic na to nie poradzę. Gdybym nie stawił się na tym meczu, w Lesznie byłoby z 30 tysięcy osób gotowych mnie zabić. Jestem Polakiem, a to finały mojej rodzimej ligi. Przykro mi z powodu kibiców Ipswich, ale w Polsce nie było innego wyjścia. Spotkanie miało odbyć się w niedzielę, jednak z powodu deszczu przełożono je na czwartek, który był jedynym dostępnym terminem. W czwartek wystartuję w Polsce i nie ma innej możliwości - powiedział Hampel na łamach oficjalnej strony Ipswich Witches.

Niemoc "Wiedźm" w tej sprawie potwierdził kapitan Ipswich, Chris Louis: - Nie ma absolutnie żadnej możliwości abyśmy mogli coś zrobić w sprawie Jarka. Moglibyśmy spróbować zmusić Jarka do startu, ale przecież, co zrozumiałe, w Polsce zostałby prawdopodobnie ukarany zakazem startu w obcej lidze w tym sezonie. To dla nas wielka strata, ale to jedna z niedogodności posiadania składu opartego głównie na Polakach. Pomiędzy polskimi a brytyjskimi władzami żużlowymi brakuje wiążących ustaleń w takich przypadkach. Mamy kilka opcji i zobaczymy, czy uda nam się jakoś zaradzić nieobecności Jarka.

Ciekawe tylko, gdzie nasz rodak może w czwartek zarobić więcej pieniędzy. Startując w jednym meczu w Polsce, czy w dwóch spotkaniach w Anglii?

Źródło artykułu: