W poprzednich latach "dzikusa" na te zawody otrzymywał zwyczajowo Indywidualny Mistrz wielkiej Brytanii. Tym razem postanowiono inaczej.
Harris chce swoim występem udowodnić, że wciąż stać go na walkę z najlepszymi. Obecnie w cyklu świetnie spisuje się inny Brytyjczyk, Tai Woffinden. - Tai ma fantastyczny rok i z jego jazdy można wywnioskować, że jest prawdopodobnie najlepszym obecnie jeźdźcem. On po prostu lata. Jeśli jednak mógłbym przyćmić go w Cardiff, byłoby wielką satysfakcją pokazać po prostu, że wciąż tutaj jestem i przypomnieć się ludziom - powiedział.
"Bomber" uważa, że stać go w Cardiff nawet na wygraną. - Tym razem podejdę do tych zawodów bez żadnej presji. Nie jestem uczestnikiem cyklu i nikt nie będzie brał mnie pod uwagę w kontekście triumfu w tych zawodach. Po prostu będę czerpał przyjemność z tego weekendu i osiągnę najlepszy rezultat, na jaki będzie mnie stać. Jestem bardzo szczęśliwy, że dostałem szansę. Oczywiście fakt, że nie jestem stałym uczestnikiem cyklu to dla mnie wielkie rozczarowanie, ale możliwość startu z dzika kartą to wielkie wyróżnienie. Chciałbym podziękować BSI i FIM za danie mi szansy powrotu do Cardiff - powiedział Bomber, który zadeklarował, że jego celem jest powrót do rywalizacji z najlepszymi już w kolejnym sezonie.
Niedługo zresztą się przekonamy po czyjej stronie jest racja.