Afera z kombinezonami w cyklu Grand Prix? Cegielski: Zawodnicy pójdą do Castoramy po stroje ogrodowe

Zawodnicy startujący w Grand Prix mogą mieć problemy ze swoimi kombinezonami, które dwa tygodnie temu zostały zakazane. To efekt decyzji Armando Castagny, przewodniczącego komisji wyścigów torowych.

Komisja, nad którą pieczę sprawuję były włoski żużlowiec, dwa tygodnie temu wprowadziła projekt nowych kombinezonów, które miałyby zacząć obowiązywać już od inauguracyjnego turnieju Grand Prix w Auckland. Kością niezgody okazały się dwa elementy; nylon i lycra, których obecność w strojach została oprotestowana. Problem polega jednak na tym, że w momencie, gdy Castagna i spółka przeforsowali swój pomysł, większość zawodników już dawno wyposażona była w kombinezony i usprzętowienie, które dotarło już zresztą do Nowej Zelandii. - Czasami mam wrażenie, że osoby decydujące o regulaminie, zwłaszcza w międzynarodowej federacji, są oderwane od rzeczywistości. Dotyczy to osoby, która jeździła na żużlu, czyli Armando Castagny. On jest głównym lobbystą zmiany kombinezonów w sporcie żużlowym. Można powiedzieć, ze działa bardzo szybko. Jednego dnia został szefem komisji, a już drugiego wprowadził te zmiany. Można się tylko domyślać, czemu tak postąpił. Szkoda tylko, że nie naszła do refleksja, bo wystarczyło trochę pomyśleć i przypomnieć sobie swoje czasy. Żużlowcy co najmniej miesiąc temu rozpoczęli produkcję tych kombinezonów, zgodnych z dotychczasowym regulaminem. Na dzień dzisiejszy jedynym zawodnikiem startującym w Grand Prix, którego kombinezon odpowiada obecnemu regulaminowi, jest Andreas Jonsson. Przynajmniej według moich informacji. Ma kombinezon, który nie posiada materiałów, które są obecnie zakazane. Cała ta sprawa to totalne nieporozumienie. Po raz kolejny zawodnicy stoją pod ścianą i dowiadują się o jakiś nieżyciowych przepisach - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Krzysztof Cegielski, przewodniczący stowarzyszenia "Metanol".

- Mam nadzieję i nawet takowe informacje, że Armando Castagna ma się dzisiaj z tego wycofać i przepis ma wejść w życie dopiero od przyszłego roku. To efekt m.in. także moich interwencji i mam nadzieję, ze tak też się stanie. Ten temat był poruszany od co najmniej roku, ale wszyscy zainteresowani, w tym szczególnie producenci kombinezonów są mocno zdziwieni tym uporem Włocha - dodaje Cegielski.

Castagna, już wcześniej przed objęciem swojej funkcji postulował powrót zawodników do startów w skórach, mając na uwadze ich bezpieczeństwo. Z tego względu nie pozostawił również suchej nitki na Januszu Kołodzieju, który startuje w kombinezonie przypominającym nieco zawodników z aren motocrossowych. Cegielski, który jest menadżerem wychowanka tarnowskich Jaskółek odpiera jednak zarzuty Włocha. - Oczywiście wszystko robi się pod górnolotnymi hasłami o bezpieczeństwie. Mam tylko wrażenie, że niektórym brakuje choćby zainteresowania przygotowaniami zawodników do zawodów i tego, jak i co ubierają. Czasami zawodnik zakłada cienkie materiały tylko po to, aby porządne ochraniacze chroniące maksymalnie włożyć pod ten wygodny kombinezon. Jeśli powrócimy ponownie do grubych skór, to zawodnicy będą mieli problem, żeby pozakładać pod nie dobrej jakości ochraniacze. One są masywne i czasem dość ciężkie. Tego stroju jest dosyć dużo, a przecież zawodnicy lubią mieć wygodę. Trzeba to odpowiednio dostosować - tłumaczy Cegielski.

Januszowi Kołodziejowi oberwało się swego czasu od Armando Castagny
Januszowi Kołodziejowi oberwało się swego czasu od Armando Castagny

Na łamach Przeglądu Sportowego Andrzej Grodzki (członek komisji wyścigów torowych FIM) opowiadając się za nowymi przepisami, nie wykluczył, że zawodników startujących w starych kombinezonach mogą spotkać w Nowej Zelandii kary finansowe. Wyniki będą mogły natomiast zostać oprotestowane niemalże przez każdego. Czy zatem zdaniem Krzysztofa Cegielskiego turniej w Auckland może stanąć pod znakiem zapytania? - Myślę, że wszystko się odbędzie. Zawodnicy pójdą do nowozelandzkiej Castoramy i kupią stroje ogrodowe według zaleceń Armando Castagny i wystartują. Ponaklejają sobie reklamy swoich sponsorów i będą jeździć - żartuje Cegielski. - Nie sposób jest się tym denerwować, bo po prostu pomysły decydentów są czasem tak oderwane od realnego świata, że ciężko do tego podchodzić na poważnie. A niestety trzeba. Oczywiście w Nowej Zelandii wszystko odbędzie się zgodnie z planem. Armando Castagna oczywiście wycofa się ze swojego pomysłu, bo wszyscy zawodnicy mają uszyte kombinezony. Mają je na miejscu i żaden Armando Castagna nie zabroni im w nich wystartować. Nie widzę żadnych możliwości, aby ktokolwiek ryzykował tego typu eskapadę i turniej przez pryzmat widzi mi się jednego człowieka, bo trzeba nazywać rzeczy po imieniu.

- O tym problemie wiedzą również prezes GKSŻ Piotr Szymański i prezes Speedway Ekstraligi. Rozmawiamy o tym i na pewno nie będzie problemu, aby w polskiej lidze zawodnicy startowali w starych kombinezonach, bo nikt nie jest w stanie do 1 kwietnia uszyć kombinezon według życzeń Armando Castagny - kończy Krzysztof Cegielski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: