Michał Korościel: Draka o Cieślaka

Nadspodziewaną dojrzałością zaskoczyła mnie Główna Komisja Sportu Żużlowego, przedłużając kontrakt z trenerem kadry Markiem Cieślakiem.

Organizacja, która nie zwykła raczyć kibiców decyzjami zgodnymi z interesem żużla, tym razem postanowiła zadziałać na jego korzyść. Nie mogłem znieść piania chóru krzykaczy, którzy żądali głowy Cieślaka w ramach rekompensaty za jego kompromitację w Drużynowym Pucharze Świata. Rozumiem, że trener musi czasami zapłacić posadą za słaby wynik, ale zwolnienia selekcjonerów mają sens tylko wtedy, kiedy prowadzą w perspektywie do poprawy wyników, a absurdalnym jawi się wyrzucanie trenera, tylko po to, żeby go ukarać. Mnie nie interesuje, czy Marek Cieślak poniesie konsekwencje za kiepski wynik, czy nie, mnie interesuje, żeby reprezentację prowadził najlepszy selekcjoner. A tak się składa, że takim jest właśnie trener Unii Tarnów, dlatego raz jeszcze kłaniam się GKSŻ za to, że nie uległa naporowi krytyków selekcjonera i pozostawiła go na stanowisku.

Nie trzeba być wielkim znawcą, żeby wiedzieć, że sukces w sporcie osiąga się dzięki konsekwencji i planowaniu długofalowemu. Manchester United swoje sukcesy zawdzięcza temu, że od ponad ćwierćwiecza pozwala zarządzać szatnią temu samemu człowiekowi - Alexowi Fergusonowi. Sir Alex też miewał wpadki, ale nikt przy Old Trafford nie wpadł na pomysł, żeby trenera wyrzucić. Inaczej było w Polonii Warszawa, gdzie właściciel - Józef Wojciechowski - ze zwalniania szkoleniowców uczynił swoją pasję i oddawał się jej z prawdziwą namiętnością. Efekt był taki, że Wojciechowski, nie mogąc się doczekać sukcesów, opuścił klub w niesławie. W świecie żużlowym podobnych przykładów jest mniej, pewnie dlatego, że trenerzy nie odgrywają tak dużej roli jak w futbolu i ich pracodawcy zdają sobie sprawę, że nawet "żużlowy Mourinho" z Hansa Andersena "kompletu" nie wyciśnie.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fan page na Facebooku. Zapraszamy!

Mimo tego można się pokusić o tezę, że taki Unibax Toruń na przykład, nie może się w ostatnich latach doczekać złotego medalu Mistrzostw Polski między innymi dlatego, że szefostwo nie ma spójnej strategii dotyczącej szkoleniowca. Manewry Ząbikowo - Kowalikowo - Kryjomowe nie przynoszą rezultatu i chociaż w Toruniu co roku właściwie mają skład zdolny wjechać na najwyższy stopień podium, to ostatnie złoto celebrowali tam 5 lat temu. Mogłoby być lepiej, gdyby zawiadujący toruńskim żużlem powierzyli stery jednemu człowiekowi i nie wręczali mu wypowiedzenia po pierwszej poważnej wpadce. GKSŻ wybrała spokój i kontynuację dotychczasowej wizji rozwoju reprezentacji. Jestem przekonany, że ten wybór przyniesie efekt i to już niedługo.

Michał Korościel - Dziennikarz RADIA ZET i SportoweFakty.pl

Źródło artykułu: