Władysław Komarnicki: Byłem przerażony i porażony

Stal Gorzów wysoko przegrała spotkanie rewanżowe I rundy finałowej Speedway Ekstraligi i odpadła z dalszej rywalizacji. Jednak wynik spotkania zszedł na dalszy plan w świetle groźnie wyglądającego upadku Tomasza Golloba.

- Byłem przerażony i porażony tym co zobaczyłem. Upadek Tomka Golloba wyglądał makabrycznie i tylko osoby siedzące obok mnie widziały moje przerażenie. Natychmiast po upadku wysłałem do Tomka SMS z prośbą o kontakt, gdy będzie mógł rozmawiać. Byłem ogromnie zadowolony, kiedy oddzwonił i uspokajał mnie, że jest wszystko w porządku. Chciałbym podkreślić, że na szczęście konsekwencje upadku nie są tak groźne, jak groźnie wyglądał upadek. Mimo to Tomek może liczyć na opiekę jednego z najlepszych w Polsce fizykoterapeutów – doktora Jerzego Buczka; tego samego, który współpracował między innymi z reprezentacją Polski w piłce ręcznej - powiedział dla SportoweFakty.pl prezes Władysław Komarnicki.

Upadek Golloba spowodował, że wynik spotkania miał drugorzędne znaczenie. - Doskonale pamiętam o tym, co powiedziałem podczas naszej poprzedniej rozmowy. Trudno mieć większe pretensje do zawodników za to spotkanie. Kiedy drużyna traci w trakcie spotkania swojego lidera, kiedy na spotkanie nie przyjeżdża Monberg, nie można oczekiwać cudu od pozostałych zawodników. Na pewno upadek Tomka tez miał wpływ na postawę pozostałych żużlowców. Stracili lidera i w pewnym sensie uszło z nich powietrze. Od momentu upadku Tomka nie myślałem już o wyniku i czy uda nam się dalej awansować, tylko martwiłem się o zdrowie Golloba. Oczywiście, że ogromnie żałuję, bo drużyna leszczyńska bardzo nam "leżała". Jednak to już jest historia i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - dodał prezes Stali Gorzów.

Władysław Komarnicki zapowiada ofensywę w okresie transferowym. - Przed nami czas podsumowań i na pewno wyciągniemy odpowiednie wnioski. Nie zdradzę oczywiście, jakimi nazwiskami się interesujemy. Mogę jedynie jednoznacznie zadeklarować, że nie interesują mnie zawodnicy z I ligi. Ja już to przerabiałem. W pewien sposób spłaciliśmy dług wdzięczności w stosunku do zawodników, którzy pomogli nam w awansie. Jednak część z nich pokazała swoją jazdą, że ekstraliga to dla nich za wysokie progi. Co prawda nie mam wyrzutów sumienia, bo obiecałem kibicom, że spokojnie utrzymamy się w lidze i unikniemy baraży i to nastąpiło. Część zawodników nie spłaciła jednak swojego długu wobec mnie i dlatego im podziękuję. Ja wobec nich nie mam żadnych zobowiązań – ani moralnych ani finansowych - zakończył prezes Stali Gorzów.

Komentarze (0)