Spodziewałem się, że wygramy troszkę wyżej - wypowiedzi po meczu Złomrex Włókniarz Częstochowa - Atlas Wrocław

Częstochowianie wygrali pierwszy ćwierćfinałowy pojedynek z wrocławskim Atlasem 53:39. Czternastopunktowa zaliczka po pierwszym meczu powinna wystarczyć do awansu do półfinału. Niestety raczej jest to za mało by w kolejnej fazie play-off spotkać się teoretycznie z najsłabszą drużyną, czyli "lucky looserem". Kibicom oraz działaczom ze "Świętego Miasta" pozostaje liczyć na cud i zwycięstwo różnicą trzydziestu dwóch punktów w spotkaniu we Wrocławiu.

Piotr Żyto: (trener Złomrexu Włókniarza Częstochowa): Cieszymy się ze zwycięstwa, choć spodziewałem się, że wygramy troszkę wyżej. Mieliśmy jednak pecha, gdyż Nicki w ostatnim biegu miał defekt, a Tomasz Gapiński przez całe zawody walczył ze swoimi motocyklami. Widać było, że jechał dobrze, ambicji mu nie zabrakło, ale motor nie dawał rady. Wymienił wszystko, świece, cewkę i cały prąd. Po meczu okazało się, że to jednak gaźnik. W rewanżu mamy zamiar jechać bardzo zmobilizowani i od samego początku walczyć o jak najlepszy wynik. Nieważne czy będzie Crump, czy tez nie. My pojedziemy jak tylko najlepiej potrafimy.

Nicki Pedersen (Złomrex Włókniarz Częstochowa): Spotkania w tej fazie zawsze są ciężkie, nawet jak są rozgrywane na własnym obiekcie. W niedzielę było zbyt przyczepnie i co chwilę musieliśmy zmieniać ustawienia naszych motocykli. Mamy czternastopunktową zaliczkę i jeśli podejdziemy skupieni do rewanżu, powinniśmy awansować dalej. W drużynie panuje świetna atmosfera, co też przekłada się na wynik. Jeśli będzie tak dalej, stać nas na wiele. W ostatnim biegu miałem problem ze świecą. Czasami się to zdarza i nic nie można poradzić.

Sebastian Ułamek (Złomrex Włókniarz Częstochowa): Myślałem, że na trybunach będzie więcej publiczności, szczególnie, że to już faza play-off. Kibice jednak uznali, że będzie to łatwe spotkanie i pewnie dlatego nie przyszli tak licznie jak ostatnio. Mamy podobne nawierzchnie i dlatego koledzy z Wrocławia byli dobrze przygotowani. Dzięki temu można było popatrzeć na ciekawe biegi, a nie takie, że my dobrze wychodziliśmy ze startu i uciekaliśmy. Troszeczkę się zmienialiśmy po starcie, na pierwszym łuku oraz na mecie. Generalnie się cieszę, że zbierałem punkty, że pojechałem na swoim poziomie. Myślę, że ja i moi fani jesteśmy zadowoleni i chcielibyśmy widzieć taką moją postawę w każdym meczu. Nie ukrywam, że w Częstochowie jest mi ciężko jeździć, gdyż często za bardzo chcę.

Dariusz Śledź (kierownik Atlasu Wrocław): Wynik mógłby być lepszy, ale nie ma co ukrywać, że częstochowianie to wielka siła. Jest to bardzo silna i wyrównana drużyna. Cieszymy się, że udało nam się osiągnąć taki wynik i liczymy, że w rewanżu będzie równie ciekawie. Co do tego meczu wszystko zależy od Jasona. Jak wiemy ma on również mecz w lidze angielskiej. My staramy się go przekonać, by jednak pojechał w Polsce, ale zobaczymy, wszystko się jeszcze okaże.

Maciej Janowski (Atlas Wrocław): Mój wynik nie był chyba zły. Sześć punktów i jeden bonus w wyjazdowym spotkaniu to przyzwoity wynik. Jechaliśmy z mocną drużyną, więc nie jest źle. Oby tak było zawsze, to będę się cieszył. We Wrocławiu damy z siebie wszystko i zobaczymy, co będzie dalej. Może uda się jakoś dostać do półfinałów. Na pewno jak się nie dostaniemy, to nie będziemy płakać, ale pokażemy wolę walki u siebie na torze.

Tomasz Jędrzejak (Atlas Wrocław): Co mogę powiedzieć? W każdym biegu się starałem, dawałem z siebie wszystko, niestety niewiele z tego wynikało. Częstochowianie to dobra drużyna i ponownie okazali się od nas lepsi. W rewanżu na pewno powalczymy i zobaczymy jak to będzie.

Daniel Jeleniewski (Atlas Wrocław): Trudno mi ocenić mój występ. Po dwóch biegach wydawało się, że jest dobrze, szczególnie po tym wygranym. Później nie wytrzymałem psychicznie tego meczu. Za bardzo nerwowo do tego podszedłem, za bardzo chciałem i zanotowałem dwie wywrotki. Nie mogłem zapanować nad motocyklem na drugim łuku i tak to się skończyło.

Komentarze (0)