Piotr Pawlicki (WTS Warszawa): Nie było zbyt trudno, ale też nie łatwo, bo pary z Zielonej Góry i Wrocławia prezentowały niezły poziom. Cieszę się, że startuję w barwach WTS-u. Na razie wyszliśmy z grupy, ale myślimy o zdobyciu mistrzostwa Polski. Dziś chciałem przede wszystkim sprawdzić sprzęt przed sierpniowym finałem mistrzostw Europy. Zamierzam obronić tytuł, dlatego tak często tu przyjeżdżam i staram się, żeby silniki były jak najlepiej zgrane z torem. Poprzedni występ w Opolu, półfinał DMEJ, zawaliłem kompletnie. Wtedy miałem naprawdę fatalny dzień, ale postaram się zrehabilitować w finale w Landshut.
Patryk Dolny (Betard Sparta Wrocław): Poniekąd odczarowałem ten tor, bo eliminacje do mistrzostw Europy na początku sezonu zakończyły się zupełną porażką. Później na treningu dograłem sprzęt i dzisiaj przełożyłem to na zawody, mimo że jeździłem na innych silnikach. Przegrałem tylko z Piotrem Pawlickim, więc mam powody do zadowolenia. Progres formy to zasługa mojej ciężkiej pracy i treningów, na które poświęcam dużo czasu. Nieocenioną rolę odgrywają również trener oraz mechanik klubowy. Staram się popełniać coraz mniej błędów i się rozwijać.
Łukasz Bojarski (Kolejarz Opole): Chyba już w poprzednim roku zdarzyło mi się w pojedynkę reprezentować klub w MDMP. W każdym razie nie jest to zbyt przyjemne. Z siebie jestem raczej zadowolony. Pech dopadł mnie w 11. wyścigu, kiedy złapałem "dętkę", ale z trudnościami zdołałem dojechać do mety. Na dwa ostatnie wyścigi idealnie dopasowałem sprzęt i efekty były widoczne. Mam nadzieję, że w niedzielę pojadę na podobnym poziomie. Niestety, zupełnie nie udały mi się eliminacje do MIMP w Rybniku. Za bardzo chciałem, zawiódł mnie ponadto silnik i gdy te problemy nałożyły się na siebie, to wyszła kompletna porażka. Przede mną jednak kolejne mecze i na nich się koncentruję.
Adam Strzelec (Stelmet Falubaz Zielona Góra): Chciałem pojechać szeroko, trochę mnie pociągnęło i to wystarczyło, żeby zahaczyć o bandę i upaść. Nie ma się co tłumaczyć - to mój błąd. Na szczęście nic poważnego się nie stało, tylko trochę szumi mi w głowie. Jeśli chodzi o dorobek punktowy, to na pewno mogło być znacznie lepiej. Pewnym usprawiedliwieniem jest zmęczenie, jednak żeby utrzymać formę, trzeba jeździć. W środę czekają mnie kolejne zawody we Wrocławiu i postaram się zapomnieć o tym, co było dzisiaj. Używałem rezerwowych silników, a te, na których startuję w lidze odstawiłem na bok. Mieliśmy praktycznie zapewniony awans do finału, więc mogliśmy jechać na większym luzie i bez presji.
Oskar Polis (WTS Warszawa): Wsparcie rodziny działało na mnie mobilizująco. Mimo to pierwszy bieg był dla mnie bardzo nerwowy i nie wiedziałem, co się dzieje na torze. Z czasem czułem się coraz pewniej i myślę, że jak na debiutanckie zawody, to nie jest źle. Popełniałem sporo błędów, ale pierwszy raz jeździłem na tym owalu, a do tego doszedł stres. Różnica między miniżużlem a klasyczną odmianą jest spora, jednak sądzę, że występy na minitorach bardzo mi pomogły. Moim marzeniem jest jazda w Grand Prix, ale na razie myślę o startach w zawodach młodzieżowych.
Nie wiedziałem, co się dzieje - wypowiedzi po rundzie MDMP w Opolu
Debiutant Oskar Polis mocno przeżywał swój pierwszy start w oficjalnych zawodach. Bardziej doświadczony Piotr Pawlicki skupił się na sprawdzeniu silników przed finałem IME w Opolu.
Źródło artykułu: