Awans najważniejszy - wypowiedzi po półfinale Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w Opolu

Duńczycy niespodziewanie pokonali Polaków i wygrali w opolskim półfinale DMEJ. Obie ekipy zapowiadają walkę o zwycięstwo w finale w Landshut.

Mikkel Michelsen (Dania): To bardzo udany dzień zarówno dla mnie, jak i całej drużyny. Trochę gorzej spisał się Nikolaj Busk Jacobsen, ale miał kłopoty sprzętowe. W moim czwartym biegu zatarł mi się silnik, przez co nie zdobyłem kompletu. Taki jest jednak żużel. Teraz koncentrujemy się na finale w Landshut. Pojedziemy w najsilniejszym składzie, gdyż dołączy do nas Michael Jepsen Jensen, choć nawet bez niego posiadamy dobry zespół. Liczymy na zwycięstwo w Niemczech i zdobycie złotych medali. To niewątpliwie w naszym zasięgu. Na opolskim torze czuliśmy bardzo dobrze. Jest on krótki i podobny do duńskich, zwłaszcza do tego w Slagenrup, gdzie startuję na co dzień. Pomógł nam ponadto długi przedpołudniowy trening, dzięki któremu spasowaliśmy się z nawierzchnią.

Mikkel B. Jensen (Dania): W naszym zespole ogromną rolę odgrywa atmosfera. Pomagamy sobie wzajemnie, dużo rozmawiamy i widać, że jesteśmy prawdziwym zespołem. Mieliśmy pecha w kilku biegach, ale udało się zwyciężyć. Jazda sprawiała mi wiele radości. Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu i z niecierpliwością czekam na finał.

Bartosz Zmarzlik (Polska): Najważniejsze, że jesteśmy w finale. Nie składamy broni i będziemy walczyć o złoto. Pierwszy bieg wygrałem, później przywiozłem dwie dwójki. W czwartym starcie kompletnie przekombinowałem i nie zdobyłem punktu. 10 oczek nie jest super wynikiem, ale też nie najgorszym. Na pewno nie możemy się usprawiedliwiać torem, który był równy dla wszystkich. Mieliśmy przed południem trening, a rywale po prostu nieco lepiej się spasowali. W Landshut role mogą się odwrócić i dlaczego mielibyśmy nie zwyciężyć.   

Adam Strzelec (Polska): Do upadku doszło moim zdaniem z winy Słoweńca, który na wejściu w łuk zamknął gaz. Chciałem wyprzedzać po szerokiej, lecz nadziałem się na jego koło. Obaj polecieliśmy, a on został wykluczony. Nic poważnego na szczęście się nie stało. Trochę się potłukłem i lekko zamroczyłem, ale wziąłem tabletki i jest OK. Będę żył (śmiech). Cieszę się, że dostałem swoją szansę. Byłem na rezerwie i szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że w ogóle wyjadę na tor. Starałem się, jednak nie do końca wyszło tak, jak bym chciał.

Tobiasz Musielak (Polska): Opolski tor jest podobny do owali w Danii i było widać, że rywale dobrze się na nim czują. Nasz zespół podszedł do zawodów z marszu, bo niektórzy pierwszy raz w tym roku jechali w Opolu. Ciężko było się spasować, ale najważniejsze, że awansowaliśmy.

Kacper Gomólski (Polska): Naszym celem był awans, choć nie ukrywam, że liczyliśmy na wygraną. Jesteśmy w finale i z tego należy się cieszyć. W Landshut chcemy pojechać jeszcze lepiej, ale do tego jeszcze daleka droga.

Eduard Krcmar (Czechy): Zawsze może być lepiej, ale siedem punktów to przyzwoity wynik. Tor był bardzo dobrze przygotowany i fajnie się na nim jeździło. Cieszyliśmy się z trzeciego miejsca, dlatego koledzy podrzucali mnie do góry. Zostaję w Opolu na piątkowy trening drużyny i możliwe, że w niedzielę zadebiutuję w Kolejarzu. 
  
Współpraca redakcyjna: Adrian Heluszka.

Źródło artykułu: