Plaga kontuzji przetrzebia skład wrocławskiego zespołu. Nadal z urazami zmagają się Tai Woffinden oraz Nicolai Klindt. Anglik kilkanaście dni temu podczas Memoriału Gary’ego Petersona rozegranego na torze w Wolverhampton doznał złamania kości łódeczkowatej. Były uczestnik cyklu Grand Prix przeszedł już operacje i powoli wraca do zdrowia. Na tor ma powrócić prawdopodobnie na początku lipca. W ostatnim pojedynku w Częstochowie za 22-latka stosowane było zastępstwo zawodnika.
Zdecydowanie gorzej wygląda natomiast stan zdrowia Nicolaia Klindta. Duńczyk na początku maja w spotkaniu angielskiej Elite League pomiędzy Wolverhamtpon Wolves i Poole Pirates, w ferworze walki z Darcym Wardem zanotował bardzo groźnie wyglądający upadek. Jego efektem jest złamana łopatka i to w dodatku w trzech miejscach. Jak twierdzi menedżer Betardu Sparty, Piotr Baron rozbrat Duńczyka z motocyklem potrwa jeszcze kilka tygodni.
Los nie oszczędza jednak wrocławskiej ekipy. W niedzielnym pojedynku w Częstochowie już w drugim wyścigu z nawierzchnią toru zapoznał się lider Betardu Sparty, Fredrik Lindgren. Szwed więcej nie pojawił się na torze. - Borykamy się z problemami kadrowymi i ciężko tak naprawdę załatać dziury, które mamy w składzie. Staraliśmy się, ale nie wyszło. Jedziemy zobaczyć, jak wygląda stan zdrowia Fredrika, bo niestety nie został jeszcze przebadany w szpitalu. Liczymy na to, że uda nam się doprosić szanownych lekarzy, aby w końcu zajęli się naszym zawodnikiem - pieklił się na pomeczowej konferencji prasowej menedżer wrocławskiej ekipy, Piotr Baron.
Wygląda jednak na to, że skończyło się na strachu. Badania wykluczyły bowiem złamania, ale Szwed narzekał na ból biodra i podbrzusza, które zostały solidnie poobijane. U zawodnika stwierdzono również wstrząs mózgu, ale co najważniejsze, zwycięzca ostatniej rundy Grand Prix w Goeteborgu opuścił już szpital. Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja kadrowa drużyny ze stolicy Dolnego Śląska jest delikatnie mówiąc, nie najlepsza. - Cały czas brakuje nam Taia Woffindena i Nicolaia Klindta. Do tego upadł Lindgren i sytuacja robi się tragiczna - nie ukrywa Tomasz Jędrzejak.
Problemy zdrowotne podstawowych zawodników sprawiły, że wrocławscy działacze postanowili sięgnąć po Tyrona Proctora oraz Bena Barkera, którzy w piątek zostali potwierdzeni do startów w Enea Ekstralidze. Australijczyk ma już za sobą debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej, który nie wypadł jednak najlepiej. Proctor na częstochowskim torze nie uzbierał nawet jednego punktu.