- Gdy jeździł w Lublinie, był na fali wznoszącej. Z tego, co pamiętam starał się za wszelką cenę wrócić do cyklu Grand Prix. Lee był wzorem do naśladowania. Nie stosował żadnych używek, żużel był dla niego najważniejszy. (...) Perfekcyjnie przygotowywał się do jazdy. Miał, z tego co pamiętam, dziewięć motocykli, jeden silnik był specjalnie przeznaczony na lubelski tor. Dzięki temu przywoził dla nas zawsze sporo punktów. W jego przygotowaniach zawsze wszystko było dopięte na ostatni guzik. On pokazał nam profesjonalne podejście, po latach posuchy przypomniał, jak wygląda żużel przez duże "Ż" - powiedział Jarosław Siwek, ówczesny dyrektor lubelskiego klubu na łamach Kuriera Lubelskiego.
Źródło: Kurier Lubelski - kurierlubelski.pl
Lee zawsze w sercach ,zawsze z przodu,zawsze w lewo...
Kondolencje dla rodziny.
Przed meczem Unii w Lublinie kontuzjowany był Lee Czytaj całość