Tryskał humorem, był uśmiechnięty, spokojny i bardzo rodzinny. Nicki Pedersen - zwycięzca Wielkiej Nagrody Czech, wchodząc na konferencję prasową wyściskał gorąco Anne Mette, która jeszcze w trakcie spotkania z dziennikarzami połączyła się za pośrednictwem telefonu komórkowego z ich córeczką Mikkeline. - Jestem ogromnie szczęśliwy. Ten sukces dedykuję moim najbliższym - Anne Mette oraz Mikkeline. To cudowne uczucie znów zwyciężać - mówił były trzykrotny mistrz świata.
Nicki Pedersen, choć zawody w Pradze rozpoczął od ostatniego miejsca, w kolejnych startach jeździł wyśmienicie, a ukoronowaniem wieczoru było zwycięstwo w wielkim finale. - To były bardzo ważne zawody dla mnie. Straciłem trochę punktów w pierwszych dwóch rundach cyklu i teraz była najwyższa pora by odrabiać straty. Podstawowym celem był dla mnie awans do wielkiego finału. Udało się go zrealizować. Zwycięstwo w finale jest tylko ukoronowaniem ciężkiej pracy całego teamu. Znaleźliśmy odpowiednie ustawienia motocykla. W finale znakomicie wystartował i dowiozłem do mety zwycięstwo, choć wszyscy rywale w wielkim finale byli bardzo szybcy. Bardzo cieszę się z tego triumfu - podsumował Nicki Pedersen.
Po dwóch turniejach Duńczyk miał 23 punkty. W Pradze wywalczył kolejnych 19 i awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji przejściowej. - Wróciłem znów do tego biznesu - śmiał się Pedersen. - Zwycięstwo zawsze podbudowuje zawodnika. Czuje się wówczas pewniej i jeździ się na większym luzie. Za nami jednak dopiero trzy rundy tegorocznego cyklu. Sporo jeszcze się może wydarzyć w kolejnych zawodach. Długa droga przed nami - kończy zwycięzca Grand Prix Czech.