Marian Dering o zwolnieniu Kanclerza

Podczas wtorkowej konferencji prasowej Prezes Zarządu ŻKS Polonia Bydgoszcz SA Marian Dering w towarzystwie przewodniczącego Rady Nadzorczej Józefa Gramzy przedstawił kulisy wypowiedzenia umowy Jerzemu Kanclerzowi. Przedstawił też potencjalny rozwój wydarzeń związanych z wyborem nowego menedżera.

- Ideą zwołania dzisiejszej konferencji było wyjaśnienie pewnych kwestii spornych, które nawarstwiły się w związku ze zwolnieniem dyrektora sportowego i menedżera drużyny Jerzego Kanclerza  - wyjaśnił na początku prezes bydgoskiej Polonii Marian Dering. - Sytuacja narastała od dłuższego czasu, a podstawową przyczyną zwolnienia jest działanie na szkodę spółki, poprzez krytykowanie działań zarządu, prezesa zarządu, niesubordynacja i podważanie statutowego ładu korporacyjnego. Wspomniany ład korporacyjny wynika z kodeksu spółek handlowych i jasno określa, kto ma władzę w spółce.

Prezes Dering odniósł się do słów Jerzego Kanclerza, które zostały wyemitowane w ostatnią środę w "Zbliżeniach": - Wysłuchałem oświadczenia Jurka Kanclerza, który zarzucił mi, że nie rozumiem tego, że spółka sportowa to jest zupełnie co innego, niż spółka akcyjna. Bardzo się dziwię, że ktoś może kreować takie poglądy, bo to świadczy o wyjątkowej nieznajomości prawa handlowego. Na podstawie ustawy o sporcie kwalifikowanym z 2010 roku, wszystkie zawodowe kluby sportowe funkcjonują w formie spółek akcyjnych. Nie ma tutaj żadnego rozróżnienia na spółki sportowe i jakieś inne.

- Chciałbym jeszcze odnieść się do oświadczenia kibiców Polonii, w którym zostało zawartych mnóstwo nieprawdziwych tez - kontynuował Marian Dering. - Nie wiem, czy wynikały one z kreowania pewnej osoby i powtarzania rzeczy nieprawdziwych. Kibice piszą, że pan Kanclerz był jedną z pierwszych osób, które wysłuchały ich w sprawie herbu i to dzięki jego pomocy możemy się cieszyć z powrotu historycznego herbu na swoje miejsce. Jest to absolutną nieprawdą, bo wielokrotnie udzielałem w wywiadach informacji, że rozmawiałem ze wszystkimi grupami kibiców i informowałem ich, że zarząd klubu nie jest przeciwny zmianie herbu, a ja jestem otwarty do każdych rozmów. Rozmawialiśmy w końcówce sezonu, gdy walczyliśmy o awans do ekstraligi, gdzie mówiłem, że to nie jest pora na dyskusje na temat herbu, a po zakończeniu sezonu mamy całą zimę do tego. Spotykałem się z nimi wielokrotnie i w końcu osiągnęliśmy konsensus. Herb został wprowadzony i okazało się, że można to zrobić w ramach rozsądnej dyskusji, przy wysłuchaniu argumentów każdej ze stron. Nikt się nie obrażał, po prostu zaakceptowaliśmy wspólne ustalenia.

Oświadczenie kibiców zajęło sporą część wyjaśnień prezesa Deringa: - Kibice piszą o organizacji zgrupowania w Krsko w ubiegłym roku. Oczywiście pan Jurek zorganizował to zgrupowanie i nikt nie podważa jego zasług w tym zakresie. Zima wtedy trwała dłużej, były problemy z trenowaniem na naszym torze. W oświadczeniu pisze się również ewidentną nieprawdę "dla porównania dodamy, że ówczesne władze Polonii z prezesem Deringiem miały w planach obóz w Tleniu, niestety na czas zgrupowania zapomniano wynająć salę gimnastyczną". Obóz w Tleniu był planowany na 7 lutego, a ja w spółce jestem od marca, pan Jurek Kanclerz również jest od marca ubiegłego roku. Ktoś wyciąga nieprawdziwe argumenty tylko po to, żeby mi "dowalić".

- Kontrowersyjny temat, który pojawiał się przez długi czas, dotyczył okresu budowy drużyny i on skutkuje w pewnych mitach do dnia dzisiejszego. Chodzi oczywiście o sprawę Grzegorza Walaska - rozpoczął wyjaśnienia kolejnej kwestii prezes Marian Dering. - Temat ten wyjaśniałem wielokrotnie. Przejmuję pełną odpowiedzialność za tą spółkę, w tym za jej wyniki. Zgodnie z prawem odpowiadam też za nią całym swoim majątkiem, a także prawnie. Nie możemy sobie pozwolić na to, że wydajemy więcej, niż nas stać. Gdyby nie udało się rozwiązać umowy z panem Grzegorzem Walaskiem, to klub już by prawdopodobnie nie istniał, bo klub nie byłby w stanie sfinansować kontraktu, który miał zawarty przez poprzedników. Dzięki temu pozyskaliśmy dwóch zawodników Krzysztofa Buczkowskiego i Artioma Łagutę. Proszę sobie dzisiaj odpowiedzieć, czy są gorszymi zawodnikami od Grzegorza. Moim zdaniem Krzysztof Buczkowski osiąga w tym sezonie lepsze wyniki, a Artiom Łaguta nie odstaje - pewnie, że moglibyśmy liczyć na więcej, ale na razie jedzie zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

Kolejną kwestią z oświadczenia kibiców, do której odniósł się prezes Dering, były zasługi Jerzego Kanclerza w budowaniu drużyny. - Pisze się w oświadczeniu o zasługach dyrektora sportowego dla budowania drużyny, gdzie bardzo szybko się dogadał z panem Artiomem Łagutą. Nie jest to też do końca tak, bo to, że podjął rozmowy, było efektem wcześniejszego przygotowania gruntu. Nie mogę powiedzieć przez kogo, ale ten grunt był przygotowany i było wiadomo, że zawodnik wyraża akces do rozmów. Prezes Dering przy okazji zaprezentował szereg artykułów prasowych, w których wyjawione zostały szczegóły rozmów z Rosjaninem. - Wiadomo, że regulamin sportu żużlowego zabrania do 30 października prowadzenia jakichkolwiek rozmów z zawodnikami. Musieliśmy pisać obszerne wyjaśnienia, bo groziła nam bardzo wysoka kara finansowa za nieprzestrzeganie tego zapisu. Na szczęście udało nam się z tego wybrnąć. Oczywiście w ten sposób można sobie budować legendę, promować się, ale jakim kosztem?

Kibice zarzucili w oświadczeniu, że klub cały czas po cichu korzysta z rad panów Tillingera i Sawarskiego. - Mam zgodę pana Sawarskiego, żeby to powiedzieć - wyjaśnił prezes Marian Dering. - Gdyby nie pan Bogdan Sawarski, wielokrotnie powinna być ogłoszona upadłość tego klubu. Zgodnie z przepisami, jeżeli klub traci płynność finansową, to nie ma racji bytu. Pan Bogdan Sawarski angażuje swoje prywatne pieniądze, żeby klub mógł funkcjonować na bieżąco, udziela klubowi pożyczek. Dziwi mnie, że kibice wypominają to nazwisko. Trzeba przecież pamiętać, że w 2003 roku, gdy upadała Polonia jako klub wielosekcyjny, pan Sawarski znalazł grupę pasjonatów i założono wtedy stowarzyszenie pod nazwą Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe, które uratowało żużel dla Bydgoszczy. Gdyby nie ten gest, to prawdopodobnie nie mielibyśmy teraz w ogóle żużla, albo bawilibyśmy się na poziomie amatorskim.

- Wyciąga się też, że w tym roku miał być ponownie zorganizowany obóz w Krsko, a ja byłem temu przeciwny - rozpoczął kolejną część wyjaśnień prezes Dering. - W jednym z wywiadów pan Jerzy Kanclerz powiedział, że ″pojedziemy nawet wtedy, kiedy prezes stwierdzi, że trzeba oszczędzać i nie da pieniędzy na obóz w Słowenii. Wezmę sprawy w swoje ręce i załatwię kasę od sponsorów″. Żaden polski klub nie był w tym roku na zgrupowaniu zagranicznym, oczywiście zawodnicy trenowali w ten sposób indywidualnie czy to w Słowenii, czy we Włoszech. Jednak w tym roku warunki w Polsce były takie, że można było dosyć szybko trenować. Próbowałem to też wyjaśnić panu Jurkowi, że skoro mamy na miejscu warunki, to nie ma sensu wyjeżdżać za granicę. Chodzi o racjonalne i odpowiedzialne podejście do tego, co się robi.

Prezes Dering odniósł się także do faktu, że między nim, a Jerzym Kanclerzem "iskrzyło" już od dłuższego czasu. - Faktycznie dochodziło między nami do różnych sytuacji, ale po wielu rozmowach z panem Jurkiem, chcąc uniknąć sytuacji z zeszłego sezonu, gdzie bardzo często mocno "iskrzyło" między nim, a panem Robertem Sawiną, doszedłem do wniosku, że taki fachowiec jak pan Jurek powinien przejąć też część odpowiedzialności. On się na to zgodził. Nasze negocjacje w tej sprawie trwały od listopada, a ja postawiłem sprawę jasno, że menedżer nie będzie zarabiał więcej niż prezes spółki. Nie chcę jednak wyciągać tych spraw, bo to nie stanowi przedmiotu. Kiedy 20 lutego podpisywaliśmy umowę wierzyłem, że zrozumiał cele, jakie sobie wspólnie określiliśmy. Przyjął zakres obowiązków i odpowiedzialność za wynik drużyny.

- Nie chcę dolewać oliwy do ognia - dodał przewodniczący Rady Nadzorczej bydgoskiej Polonii Józef Gramza. - ale częściowo czuję się winny sytuacji, która powstała. Rzeczywiście od października ubiegłego roku były rozbieżne zdania co do prowadzenia spółki. Z drugiej strony dostaliśmy od miasta jakby wytyczne, dotyczące dwóch osób - jednego działacza sportowego, doświadczonego, znającego się na tej dziedzinie, z drugiej strony człowieka, który miał odpowiadać za organizację finansów tej spółki. Intencją władz miasta było, żeby tych dwóch ludzi ze sobą współpracowało, dzięki czemu będą prawdopodobnie dobre efekty. Taką intencją kierowałem się, próbując raz po raz znaleźć coś wspólnego dla prezesa i dyrektora sportowego. Być może właśnie dlatego tak to długo trwało. Pan Jurek niestety nie potrafił zmienić się z działacza, na członka spółki prawa handlowego, czyli pracownika, który nie tylko by oddawał swoją pracę, ale również dbał o wizerunek firmy na zewnątrz. W związku z tym pan prezes podjął samodzielnie tę decyzję, jako osoba odpowiedzialna za funkcjonowanie tej spółki, a my jako rada nadzorcza ją przyjęliśmy do wiadomości.

Prezes Dering przedstawił także dalszy rozwój wydarzeń. - Jest w klubie trener Jacek Woźniak, który pracował cały czas z Jurkiem Kanclerzem. Prowadzę konsultacje z kandydatami na stanowisko menedżera. Została mi jeszcze jedna rozmowa i myślę, że w czwartek ogłosimy, kto będzie menedżerem drużyny. Mam określone pewne wymagania w stosunku do menedżera, żeby później nie dochodziło do nieporozumień. Nie może być takiej sytuacji, że podpisują z kimś umowę o prowadzenie drużyny, a wszystko zostaje na rękach prezesa - przygotowanie toru, polewaczki, funkcyjnych, zabezpieczenie karetki, itd. Menedżer, razem z całym teamem obsługi, ma się zająć organizacją treningów, zawodów, i przygotowania drużyny. W tej chwili jest czterech kandydatów na to stanowisko. Nie wiem, skąd wzięły się przecieki, że najpoważniejszym kandydatem jest pan Kryjom. Poza rozmowami z kandydatami, staram się rozmawiać z klubami, w których oni wcześniej pracowali. Wiem, że pan Kryjom ma wokół siebie taki trochę "czarny PR". W tej chwili jest on chyba na końcu listy kandydatów. Nam udało się ustalić, że czwórkę kandydatów na stanowisko menedżera bydgoskiej Polonii stanowią Czesław Czernicki, Sławomir Kryjom, Robert Sawina i Zenon Plech.

- Jako rada nadzorcza nie nalegamy do szybkiego podjęcia być może pochopnej decyzji. Wyznaczyliśmy prezesowi czas do 9 maja - wyjaśnił przewodniczący rady nadzorczej Józef Gramza.

Prezes Marian Dering poinformował także, że przyjął zaproszenie kibiców i spotka się z nimi w tej sprawie w najbliższy piątek o godzinie 17:00.

Źródło artykułu: