W ubiegłym sezonie Adam Shields jeździł w Betard Sparcie Wrocław i ma świadomość, że spisywał się poniżej oczekiwań. - Nie mam zbyt wielu radosnych wspomnień z sezonu 2011. Byłem w niskiej formie, a dodatkowo złapałem kontuzję. A przecież działacze z Wrocławia zakontraktowali mnie oczekując, że będę w życiowej formie - zauważył Australijczyk. - Oni nie otrzymali ode mnie tego, czego chcieli, więc siłą rzeczy nie mieliśmy ze sobą najlepszych relacji. Jestem niezadowolony z tego, że tak się wszystko potoczyło i że spisywałem się poniżej oczekiwań. Poza samą jazdą działo się u mnie zbyt wiele rzeczy. Starałem się najmocniej jak mogłem, ale to był po prostu rok, o którym chciałbym jak najmocniej zapomnieć - zauważył żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Wcześniej nasz rozmówca bronił barw Unii Leszno i jak zauważył, jest naprawdę wiele różnic pomiędzy Wrocławiem, a Lesznem. - Te miasta różnią się naprawdę wieloma rzeczami. Wrocław to wielkie miasto i siłą rzeczy żużel nie jest aż tak rozpoznawalny, jak to ma miejsce w Lesznie - powiedział Shields. - Jazda jest jednak wszędzie taka sama. Jeśli wykonujesz swoją sprawę jako zawodnik jak najlepiej, będziesz popularny - dodał.
W 2012 roku Adam Shields przeniósł się do Lechmy Startu Gniezno. Będzie więc jeździł w niższej lidze, niż to miało miejsce przez ostatnie cztery lata. Mimo wszystko nie ma on świadomość, że nie będzie podstawowym zawodnikiem swojego nowego klubu. - Jak dobrze zrozumiałem, nie będę zapraszany na wszystkie zawody gnieźnieńskiego klubu. Mimo wszystko naprawdę chciałbym pomóc tej drużynie, jeśli tylko będę miał okazję - powiedział zawodnik, który ma być rezerwowym w zespole, który jest faworytem I ligi. - Skład naszej drużyny wygląda bardzo mocno. Jestem przekonany, że jeśli jakakolwiek pierwszoligowa drużyna chciałaby ukończyć ligę przed Lechmą Startem, musiałaby spisywać się naprawdę dobrze - zakończył nowy nabytek klubu z pierwszej Stolicy Polski.