Szwed startujący w barwach Włókniarza Częstochowa rozpoczął mecz w Lesznie od defektu. W swoim drugim starcie wywalczył 3 punkty, skutecznie blokując przez 4 okrążenia ataki Janusza Kołodzieja i zapowiadało się, że Nermark powalczy z zawodnikami leszczyńskiej Unii. Później jednak z biegu na bieg było coraz gorzej i ostatecznie Szwed wywalczył na stadionie Alfreda Smoczyka jedynie 4 "oczka".
Daniel Nermark zanotował w ubiegłym tygodniu wypadek podczas zawodów w Anglii i do Leszna przyjechał poobijany. Zawodnik nie widzi w tym jednak przyczyny swojej złej dyspozycji w Lesznie. - Nie chce swojego słabego występu usprawiedliwiać upadkiem, który zanotowałem w Anglii. Po prostu miałem zły dzień i tyle. W zasadzie to cały czas nie wiem co jest przyczyną tej kiepskiej dyspozycji. Trudno, trzeba się pozbierać, jak najszybciej zapomnieć o tym występie i jechać dalej.
Szwed nie narzeka też na problemy sprzętowe, na które często uskarżają się zawodnicy po słabych występach. - Nie wiem czy wina leży po stronie motocykla. Wynik osiągany przez żużlowca to zawsze kombinacja jego dyspozycji oraz dopasowania sprzętu. Jak mówiłem, nie chcę wymyślać sobie wymówek, tylko jak najszybciej zapomnieć o meczu przeciwko Unii.
Zawodnik Lwów zaznacza, że nie ma zastrzeżeń do toru, jaki na mecz przygotowali leszczynianie. - Leszczyński tor jest przyczepny, ale moim zdaniem nawierzchnia taka jest całkiem OK. Zawodnicy z Leszna pokazali jak świetnie można się tutaj ścigać. Starałem się od nich czegoś nauczyć, ale chyba niewiele z tego wyszło.
Nermark zapowiada, że zawodnicy częstochowskiego Włókniarza nadal są zmotywowanie i będą walczyć o utrzymanie się w Speedway Ekstralidze. - Jesteśmy gotowi na walkę o utrzymanie w Ekstralidze. Nie brakuje nam motywacji i będziemy walczyć o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywek w Polsce.