Władysław Komarnicki dla SportoweFakty.pl: Tomasz Gollob jest ikoną naszego narodu

Fantastycznym sukcesem reprezentacji Polski zakończył się rozegrany w sobotę w Gorzowie finał Drużynowego Pucharu Świata. Biało-czerwoni po bardzo nieudanym początku zawodów, wrócili do gry i w wielkim stylu sięgnęli po trzeci tytuł mistrzowski z rzędu. Portal SportoweFakty.pl po zawodach rozmawiał na ten temat z prezesem Caelum Stali, Władysławem Komarnickim.

- Muszę powiedzieć, że jeszcze nie mogę się uspokoić. Wróciliśmy z dalekiej podróży. Tomasz Gollob okazał się mistrzem nad mistrzami. Z beznadziejnej sytuacji wyprowadził zespół do przodu. Naprawdę rewelacja. Mówię tak nie dlatego, że jest on moim zawodnikiem, ale dlatego, że Tomasz Gollob jest ikoną naszego narodu. To kapitan z prawdziwego zdarzenia. Cała reprezentacja rzeczywiście spełniła pokładane w niej oczekiwania. Moim ludziom mogę teraz podziękować za organizację, bo bardzo się przy niej napracowali. Procedura trwała długo. W sobotę otrzymałem absolutorium. Szefowie BSI powiedzieli, że w Gorzowie pod względem organizacyjnym było na medal - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl prezes Caelum Stali Gorzów Władysław Komarnicki.

Początkowa faza zawodów była szokująco wręcz słaba w wykonaniu reprezentantów Polski. - To był istny dramat. Byłem sportowo załamany. W ogóle nie rozumiałem tej sytuacji, ale potem Polacy się przełożyli i sprężyli. W żużlu jest tak, jak w życiu. Ktoś musi dać sygnał, żeby pójść do przodu. I taki właśnie sygnał dał w sobotę Tomasz Gollob - podkreślił włodarz gorzowskiego klubu.

Władysław Komarnicki przyznał, że po organizacyjnym sukcesie Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie, jako prezes klubu może czuć się spełniony

Trzecie miejsce, chyba trochę niespodziewanie, zajęli w sobotnich zawodach Szwedzi. - Powiem szczerze, że dla mnie jest to zaskoczenie. Myślałem, że Australia i Dania będą deptać nam po piętach. I o ile Australia robiła to do końca, to nie spodziewałem się takiej sytuacji, ze Dania zajmie ostatnie miejsce. Bardzo słabo pojechał Nicki Pedersen. To mój zawodnik i powiem szczerze, że bardzo się tym martwię. Zaraz po zawodach rozmawiałem z nim i powiedział mi, że mam się nie martwić, bo jedzie do Częstochowy - przyznał Komarnicki.

Zarówno sportowo, jak i organizacyjnie Drużynowy Puchar Świata w Gorzowie można uznać za duży sukces. - Panowie Paul Bellamy i Rob Armstrong powiedzieli, że organizacyjnie nie tylko spełniliśmy ich oczekiwania, ale zrobiliśmy nawet więcej niż oni sobie wyobrażali. W związku z tym, jako prezes tego klubu, mogę czuć się spełniony - zakończył sternik Caelum Stali.

Źródło artykułu: