W Gorzowie pogoda już niestraszna

Na stadionie imienia Edwarda Jancarza w Gorzowie już wkrótce będzie można zabezpieczyć się przed opadami deszczu przed zawodami. Stal zakupiła bowiem plandekę, w klubowych barwach, która pokryje cały tor. Jest to rozwiązanie pionierskie w skali kraju, podpatrzone w deszczowym duńskim Vojens.

Prace na gorzowskim torze trwają od poniedziałku. Wykonuje je specjalizująca się w produkcji reklamy wielkoformatowej gorzowska firma Anart, na stałe współpracująca z klubem. Jak mówi jej właściciel Arkadiusz Cichoń cała konstrukcja składa się ze 140 elementów w klubowych, żółto-niebieskich barwach. Każdy z nich o wymiarach 2,5 na 10 do 14 metrów ( w zależności od położenia). Ogólna powierzchnia to około 5 tysięcy metrów kwadratowych.

- Wszystko to wykonane jest z tworzywa plandekowego stosowanego powszechnie choćby jako pokrycie naczep w autach ciężarowych – tłumaczy A. Cichoń.

Zastosowanie plandeki pozwoli na zabezpieczenie toru w warunkach opadów poprzedzających zawody. Dzięki nachyleniu toru nagromadzona w trakcie opadów woda będzie spływać bezpośrednio do studzienek na płycie stadionu.

- Nie ukrywam, że podpatrzyliśmy to rozwiązanie w deszczowym duńskim Vojens. Z tego co wiem, jest to unikalne rozwiązanie w polskim żużlu, którego nie stosuje żaden inny klub w naszym kraju - mówi prezes Stali Władysław Komarnicki.

Przy sprawnej ekipie czas rozłożenia i złożenia plandeki szacowany jest na około godziny. Specjalnie oznaczone elementy są łączone na 10–centymetrowe rzepy, których długość po rozłożeniu liczona jest w kilometrach. Po przymiarkach prezentacja plandeki planowana jest w najbliższy wtorek, przed zawodami The FIM PGE Polska Grupa Energetyczna Speedway World Cup 2011.

Koszt tego przedsięwzięcia jest tajemnicą handlową. Wiadomo tylko, że same rzepy to wydatek rzędy kilku tysięcy złotych. - Na pewno jest to tańsze rozwiązanie niż zadaszenie toru, a liczymy na to, że równie skuteczne. Biorąc pod uwagę możliwe straty w sytuacji odwołania meczu na pewno nam się to opłaci - podsumowuje prezes Komarnicki.

Fot. A. Kuświk

Źródło artykułu: