Obecny sezon ewidentnie nie układa się po myśli Michała Szczepaniaka, który rok temu był jednym z liderów Startu. Dość powiedzieć, że w siedmiu meczach z rzędu tylko raz zdołał przekroczyć barierę dziesięciu punktów. Progres nastąpił dopiero w ubiegłą niedzielę w Rybniku, gdzie zawodnik gnieźnieńskiego zespołu nie przegrał z żadnym z rywali.
- Faktycznie jest lepiej, ale na razie nie ma się czym podniecać - tłumaczy zdobywca 12 punktów i 3 bonusów. - Przed nami dużo ważniejsze spotkania, do których trzeba się odpowiednio przygotować. Jeśli dalej będę punktował na tym poziomie co w Rybniku, to dopiero wówczas będziemy mogli mówić o trwałej poprawie.
Zanim Start uda się na mecz do Grudziądza, podejmie Lechmę Poznań. Derby Wielkopolski zawsze cieszyły się sporym zainteresowaniem kibiców, bo z toru rzadko wiało nudą. Szczepaniak ma nadzieję, że tym razem będzie podobnie. - Liczę przede wszystkim na ciekawe widowisko, które zakończy się naszą kolejną wygraną. Ale trzeba pamiętać, że w tym sezonie nie ma nudnych meczów. Zespoły posiadają na tyle wyrównane kadry, że sporo zawodów jest na styku.
W tygodniu poprzedzającym mecz ze Skorpionami Start sfinalizował rozmowy z Taiem Woffindenem, który trafił do Gniezna na zasadzie wypożyczenia z Włókniarza Częstochowa. - Zobaczymy jak będzie prezentował się na torze, bo w Polsce w tym roku jeszcze nie jeździł. Musi odjechać kilka meczów, żeby osiągnąć optymalną dyspozycję. Mam nadzieję, że pomoże naszemu zespołowi, jednak wszyscy musimy być w gazie.
Michał Szczepaniak przed parą Rekinów