- Muszę sklecić jakąś "pralkę", żeby podjąć skuteczną walkę z rywalami - mówił jeszcze tydzień temu Mirosław Jabłoński, który ostatnio boryka się z dużymi problemami. I trzeba przyznać, że przysłowiowa "pralka" była wyjątkowo szybka, bo udało mu się pobić prawie dziewięcioletni rekord gnieźnieńskiego toru, który od 2002 roku nieprzerwanie należał do Krzysztofa Cegielskiego. - Obejrzę powtórkę i zobaczę, czy rzeczywiście byłem taki szybki (śmiech) - żartował zaraz po tym jak cztery okrążenia toru w Gnieźnie pokonał w czasie 62,62 sek. - Rekord toru niezmiernie cieszy, bo kiedy wyjeżdża się do biegu, to myśli się przede wszystkim o zwycięstwie. Rekord jest pewnym bonusem, który cieszy i buduje. Nie zamierzam jednak popadać w hurraoptymizm, bo wiem, że moje motocykle mogą być jeszcze szybsze. Muszę dalej pracować i szukać optymalnych rozwiązań.
Jeden z czterech reprezentantów Startu Gniezno w turnieju ostatecznie został sklasyfikowany na ósmym miejscu, ale dwa punkty więcej dałyby mu awans do finału. - Dlatego jestem z siebie zadowolony w 70 proc. Zabrakło mi dwóch punktów, żeby zrobić świetny wynik i wystąpić w finale. Zabrakło mi punktu w wyścigu ze Scottem (Nichollsem), który przegrałem po bardzo ostrej walce i byłem drugi. Poza tym w ostatnim moim biegu byłem dopiero czwarty, a tam też mogłem przywieźć przynajmniej jedno "oczko". Trzecie pole startowe było jednak na tyle śliskie, że nie szło z niego szybko ruszyć. Pokazał to finał, gdzie nie poradził sobie z nim nawet Greg Hancock.
Dla młodszego z braci Jabłońskich był to dopiero drugi występ w Turnieju Chrobrego, ale o pierwszym zapewne chciałby jak najszybciej zapomnieć. Wówczas jeszcze bardziej nękany problemami sprzętowymi (stracił wszystkie swoje motocykle w pożarze busa na Ukrainie) zajął ostatnie miejsce. - Dlatego dzisiaj gorzej być nie mogło. Jechałem na totalnym luzie. Cieszę się z osiągniętego rezultatu, a także z tego, że wygrałem z kilkoma moimi idolami.
Jabłoński podobnie jak pozostali uczestnicy chwalił inicjatywę dotyczącą organizacji Turnieju Chrobrego. - Tradycyjnie towarzyszyła nam kapitalna atmosfera, a kibice zobaczyli fantastyczne widowisko. Nawet zawody z cyklu Grand Prix nie mają takiej oprawy jak nasz gnieźnieński Turniej Chrobrego. Organizatorom należą się ogromne wyrazy szacunku za chęci i ogrom pracy jaką wykonują. Nie przesadzę jeśli powiem, że Start Gniezno odnajduje się w tej roli znakomicie. Należy jednak pamiętać, że turnieju nie udałoby się zorganizować gdyby nie wydatna pomoc miasta, starostwa i innych sponsorów. Dzięki im środkom finansowym możemy w Gnieźnie gościć światową czołówkę zawodników. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych turniejów w Polsce.
Najszybszy zawodnik Turnieju Chrobrego